Sprawa dotyczy aktywistki z kolektywu "Stop Bzdurom". Postawiono jej zarzuty w związku z czynnym udziałem w zbiegowisku z dnia 27 czerwca 2020 roku w Warszawie. We wtorek działaczka została zatrzymana przez policjantów w cywilu, którzy wyciągnęli ją z domu bez spodni i butów i przewieźli w nieznane miejsce. Bliscy dopiero po kilku godzinach i interwencji adwokata dowiedzieli się, że aktywistkę przewieziono do Prokuratury Okręgowej na przesłuchanie.
Aktywiści ze "Stop Bzdurom" mieli uszkodzić samochód Fundacji "Pro-Prawo do Życia": przeciąć opony, pociąć plandekę, urwać lusterka, uszkodzić kamerę cofania, oderwać tablicę rejestracyjną pojazdu i zabrudzić auto farbą.
Działaczce zarzucono również, iż w trakcie zajścia przewróciła Łukasza K. na chodnik, czym spowodowała u niego obrażenia w okolicy pleców i lewego nadgarstka. "Zarzut obejmuje także stosowanie przemocy polegającej na szarpaniu i popychaniu Łukasza K. w celu zmuszenia pokrzywdzonego do zaprzestania nagrywania przebiegu zdarzenia" - taki komunikat Prokuratury Okręgowej w Warszawie pojawił się na stronie Stop Bzdurom.
Podejrzana aktywistka odmówiła przyznania się do zarzucanych czynów i odmówiła składania wyjaśnień. Zarzuty dotyczą czynnego udziału w zbiegowisku, uszkodzenia mienia, spowodowania rozstroju zdrowia na czas poniżej siedmiu dni oraz zmuszania do określonego zachowania przy użyciu przemocy.
Wobec aktywistki sąd zastosował dozór policyjny i kaucję. Jak podaje OKO.Press prokuratura zapowiada złożenie zażalenia w tej sprawie.