Od lat abp Leszek Sławoj Głódź zaprzecza jakoby wiedział o przestępstwach seksualnych popełnianych przez księży z Archidiecezji Gdańskiej. Mimo to w ostatnim czasie wierni z Trójmiasta wystosowali apel do papieża Franciszka, aby ten wyciągnął wobec polskiego hierarchy chociaż symboliczne konsekwencje i odwołał go zanim osiągnie wiek emerytalny - na emeryturę duchowny ma przejść w połowie sierpnia.
Jak dowiedział się portal OKO.press, w dwóch sprawach sąd nie uwierzył arcybiskupowi, że ten nie wiedział nic na temat pedofilii i gwałtów. Jedna ze spraw, o której mowa, dotyczy księdza i harcmistrza Wojciecha L., który został skazany na sześć lat więzienia za molestowanie dwóch chłopców na obozie harcerskim. Druga z nich dot. ks. Marka L., który wiosną 2020 został skazany na 12 lat pozbawienia wolności za za dwukrotny gwałt na niepełnoletniej.
W tych dwóch sprawach jednym ze świadków był właśnie abp Głódź. Za każdym razem metropolita gdański twierdził, że nic o zachowaniach podległych mu księży nie wiedział. OKO.press podkreśla, że w sprawie jednego ze skazanych księży arcybiskup zrobił tyle, że przeniósł go do innej parafii. W obydwu przypadkach nie zgłosił jednak sprawy do prokuratury.
Jeden ze skazanych księży w czasie korespondencji z nieznanym użytkownikiem portalu gejowskiego stwierdził wówczas, że arcybiskup Głódź żadnych konsekwencji wobec niego nie wyciągnął. W sądzie hierarcha pytany o tę konwersację zasłaniał się "niepamięcią".
Sąd miał wątpliwości wobec niepamięci arcybiskupa
- powiedział OKO.press mecenas Artur Nowak, pełnomocnik skrzywdzonych. "Niepamięć" duchownego budzi także wątpliwości innych.
Arcybiskup rządził żelazną ręką, więc księża się go bali. Zatajenie przed nim spraw, które mogą odbić się na diecezji budziło w nich strach
- twierdzą osoby związane z kurią.