Prokuratura nie podaje w oficjalnych komunikatach pełnych danych podejrzanego. Kamil Durczok jednak nie zastrzega swojego wizerunku, a co więcej, wyraził zgodę na podawanie jego nazwiska w kontekście kolizji, jaką spowodował. Śledczy pracujący nad sprawą ustalili ponadto, że były dziennikarz w chwili zdarzenia znajdował się również pod wpływem leków uspokajających - informuje "Fakt".
Rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Piotrkowie Trybunalskim Witold Błaszczyk w rozmowie z dziennikiem opisał wnioski, do jakich doszli śledczy. - Biegli wykazali, że po zażyciu tych leków nie można prowadzić pojazdów przez 24 godziny. A oskarżony zażywał te leki w połączeniu z alkoholem, co również obniża koncentrację i zdolność reakcji kierującego pojazdem na ewentualne pojawiające się zagrożenia drogowe - powiedział.
Śledztwo w sprawie kolizji spowodowanej przez byłego dziennikarza trwało prawie rok. Powodem tak długiego czasu pracy nad sprawą była konieczność zbadania wszystkich dowodów. - To rzeczywiście dość długo, ale musieliśmy ustalić i przesłuchać sporą liczbę świadków - osób, które poruszały się po tej drodze bezpośrednio przed zdarzeniem, które spowodował oskarżony - mówił Błaszczyk.
Opisując moment samej kolizji, rzecznik Prokuratury Okręgowej wskazał, że Durczok miał założone zimowe opony, pomimo faktu, że do zdarzenia doszło latem. - To również powoduje pogorszenie się zdolności przyczepnych pojazdu szczególnie, gdyby spadł wtedy deszcz bądź przy nagrzanym asfalcie - zauważył Błaszczyk.
W trakcie śledztwa zarzuty zostały zmienione. Wobec Durczoka zastosowano "kwalifikację kumulatywną", co oznacza, że zarzuty obejmują nie tylko prowadzenie pojazdu w stanie nietrzeźwości, ale także sprowadzenie bezpośredniego niebezpieczeństwa wystąpienia katastrofy w ruchu lądowym. Po przesłuchaniach sprawa została zakończona. - Do sądu został skierowany akt oskarżenia przeciwko Durczokowi - mówił Błaszczyk. Byłemu dziennikarzowi może grozić osiem lat więzienia.
W lipcu 2019 roku Kamil Durczok spowodował kolizję na remontowanym odcinku drogi krajowej nr 1 pod Piotrkowem Trybunalskim. Były dziennikarz wjechał swoim samochodem w słupki, które odgradzały pasy jezdni z powodu przeprowadzanych prac remontowych. Jeden z nich uszkodził jadący z naprzeciwka samochód. Nikomu na szczęście nic się nie stało.
Świadkowie zdarzenia relacjonowali, że Durczok jechał bardzo szybko, zdecydowanie powyżej dopuszczalnej prędkości. Udało im się również rozpoznać, że za kierownicą siedział właśnie dziennikarz. Po przybyciu funkcjonariuszy na miejsce zdarzenia okazało się, że były dziennikarz miał 2,6 promila alkoholu we krwi, wskutek czego został zatrzymany.
Kolizja z lipca 2019 roku to nie jedyny konflikt z prawem byłego dziennikarza. 2 grudnia Durczok został zatrzymany w związku z podejrzeniem podrobienia podpisu byłej żony na wekslu, opiewającym na sumę ponad dwóch milionów franków szwajcarskich.