O prawdziwym szczęściu może mówić jeden z mieszkańców Rytla. 83-latek wybrał się w czwartek na spacer, z którego nie powrócił. Mężczyzna nie nawiązał także z nikim kontaktu. Bliscy, którzy zgłosili zaginięcie staruszka na policję w Czersku, informowali, że cierpi on na zaniki pamięci i choruje na serce. Przekazali również, że wraz z mężczyzną na spacer udał się jego wierny pies - Filip.
Akcja poszukiwawcza ruszyła od razu i była kontynuowana przez trzy doby. Policjantów wspierali strażacy ochotnicy, specjalna grupa poszukiwawcza z Gdyni, mieszkańcy wsi oraz wolontariusze. Mundurowych wspomagali przewodnicy wraz z psami patrolowo-tropiącymi oraz paralotniarz. W trakcie poszukiwań zaginionego wykorzystano drony, a także łodzie, z których policjanci i strażacy sprawdzali nabrzeża zarówno kanału, jak i rzeki Brdy.
Jak informują pomorscy policjanci, mężczyznę udało się odnaleźć w sobotni wieczór. Jego wołanie oraz szczekanie psa usłyszeli mieszkańcy pobliskiej miejscowości Błota, którzy natychmiast zgłosili to mundurowym. Jak się okazało, 83-latek utknął na mokradłach, ok. 200 metrów od brzegu. Mężczyzna tkwił w wodzie niemal po szyję. W jego pobliżu czuwał jednak wierny pies Filip.
Dotarcie do mężczyzny było dla służb podwójnie trudne. Z jednej strony jego wydobycie z mokradeł było niełatwą sztuką, ponieważ staruszek tkwił w wodzie ok. 200 metrów od brzegu. Po drugie dostępu do 83-latka bronił wierny pies. W końcu jednak udało się obłaskawić czworonoga, a zaginiony mężczyzna został uwolniony z potrzasku.
Źródło: Pomorska Policja