Sprawa taksówkarza ze Szczecina była szeroko komentowana, a zdjęcia jego samochodu wielokrotnie udostępniane w social mediach. Fotografie przedstawiały auto, które na tylnej szybie miało napis: "Jarek, czemu nie poleciałeś z bratem?" oraz grafikę przedstawiającą samolot i drzewo. Projekt ten jednoznacznie odwoływał się do katastrofy smoleńskiej, co wzbudziło liczne kontrowersje. Część komentujących twierdziła, że taksówkarz ma prawo oklejać swój wóz, czym chce, bo w Polsce jest prawo do wolności wypowiedzi. Inni twierdzili z kolei, że napis na szczecińskiej taksówce to mowa nienawiści.
Jednoznaczne stanowisko w tej sprawie zajęła korporacja taksówkarska, dla której pracował mężczyzna. Firma rozwiązała z nim umowę, o czym informuje Onet. Przedsiębiorstwo wydało także oświadczenie, w którym czytamy:
Ta sytuacja zdarzyła się poza nami - kierowca samodzielnie postanowił umieścić taki komunikat, jedyne, co możemy zrobić, to wyciągnąć konsekwencje, co zrobiliśmy natychmiastowo.
Wybrykowi kierowcy przyglądała się szczecińska policja, ale nie wszczęto postępowania w tej sprawie. Po analizie przeprowadzonej z udziałem prokuratury stwierdzono, że nie ma przesłanek ku temu, by rozpatrywać ten incydent pod kątem popełnienia wykroczenia lub przestępstwa.
Sprawę taksówkarza ze Szczecina skomentował ekspert do spraw wizerunku dr Sergiusz Trzeciak.
- Powinniśmy się skupiać na tym, żeby eliminować takie zachowania, ponieważ jeśli będzie przyzwolenie społeczne i polityczne w stosunku do takich zachowań, to taka agresja będzie narastać. Każdy taki akt agresji powinien się spotkać z potępieniem - powiedział dr Trzeciak w rozmowie z Radiem Szczecin.