W środę w Pałacu Prezydenckim Andrzej Duda spotkał się z aktywistą Bartoszem Staszewskim, a także z blogerem Waldemarem Krysiakiem (prowadzi fanpage "Gej przeciwko światu"). Spotkania to pokłosie wielu wypowiedzi, także prezydenta, w których politycy obozu władzy uderzali w społeczność LGBT.
Czytaj więcej: Andrzej Duda o LGBT w sobotę: Neobolszewizm. Tłumaczy: Moje słowa zostały wyrwane z kontekstu
Obydwaj - Staszewski i Krysiak - zamieścili krótkie podsumowania ze swoich spotkań. Staszewski zabrał do Pałacu zdjęcia Dominika, Kacpra i Milo, nastolatków, którzy popełnili samobójstwa po tym jak zostali zaszczuci przez otoczenie. "Na samym początku sprzątnąłem zastawę ze stołu i położyłem przed prezydentem zdjęcia osób, które popełniły samobójstwa. Leżały na stole przez całe spotkanie z prezydentem" - opisuje.
Staszewski relacjonuje, że opowiedział prezydentowi, jak wygląda sytuacja osób LGBT w Polsce, przypominając, że od 2015 roku, gdy PiS doszło do władzy "odbywa się szczucie" na takie osoby. Wspomniał też o tym, że na marszu równości w Lublinie doszło do próby zamachu bombowego. "Prezydent powiedział, że nie słyszał o tym" - podsumował.
Swoją relację zakończył tymi słowami:
Jest wiele osób, które prezydentowi ręki by nie podało. Jest też równie wiele, które chciałyby mu powiedzieć w twarz - homofobia i transfobia zabija. I ja to zrobiłem.
Na koniec prezydent powiedział, że nie przeprosi, że korzysta z wolności słowa. Skończyłem spotkanie, zapiąłem guzik marynarki i pożegnałem bez uścisku dłoni.
Mam w dupie, co powie TVP, bo oni kłamali, kłamią i będą kłamać.
Drugi gość prezydenta Waldemar Krysiak wyliczał z kolei, w których tematach zgadzał się z prezydentem, a w których nie. Obydwaj stwierdzili, że ataki na pary homoseksualne nie powinny mieć miejsca, czy też że "absolutnie nie może być mowy o wprowadzaniu takich kategorii prawnych jak >>mowa nienawiści<<".
Czytaj więcej: Duda ściągnie na spotkanie prawicowego blogera-geja, który szerzy mit o "ideologii LGBT"? "Farsa"
Relacjonował też, że choć razem z prezydentem są zdania, że "mniejszości nie mogą wymuszać praw na większości", to on pozostał przy aprobacie dla "homo-małżeństw", gdy prezydent tę opcję "kategorycznie odrzucił".
Powiedziałem, że demokracja jest ważniejsza: skoro Polacy się na to nie zgadzają, to nie można ich zmuszać. Zmuszanie kończy się na niekorzyść zmuszającego. Obaj byliśmy zdania, że obecne skupianie się na LGBT to medialna histeria
- napisał.