"Na żadnych stanowiskach, kościelnych czy świeckich, mi nie zależy. Ale na dobru dzieci i młodzieży, zwłaszcza niepełnosprawnych, tak" - napisał na swoim Twitterze ksiądz Tadeusz Isakowicz-Zaleski. Jego kandydaturę do komisji ds. pedofilii zgłosiła Koalicja Polska ze wsparciem posłów Konfederacji.
- Jest człowiekiem konsekwentnym w realizacji swoich idei i ideałów chrześcijańskich, który niejednokrotnie z tego tytułu miał problemy z hierarchami Kościoła. Nie ze względów jakichś odstępstw od wiary, lecz ze względu właśnie na to, że dążył przez całe życie do zrealizowania nakazów etycznych, jakie religia rzymskokatolicka czy chrześcijaństwo wskazuje - argumentował decyzję klubu Paweł Kukiz.
W rozmowie w RMF FM duchowny przyznał, że nie liczy na wybór przez Sejm, chociaż chciałby zająć się w komisji przypadkami pedofilii w Kościele. - Dopiero po filmie braci Sekielskich, w którym zresztą wziąłem udział, dopiero wtedy i pan prezydent, i Rzecznik Praw Dziecka i premier wytypowali swoich kandydatów. Samo to już pokazuje, że wiele środowisk nie pali się, żeby ta komisja powstała - mówił ksiądz Isakowicz-Zaleski.
- Jeżeli bym został członkiem, zająłbym się sprawą pedofilii w Kościele, bo to środowisko doskonale znam i wiem, jakie są mechanizmy i jakie są patologie. I myślę, że to byłoby tylko dla dobra Kościoła, żeby jak najszybciej te sprawy oczyścić - kontynuował duchowny. Ksiądz zaznaczył też, że zawsze jest chętny do współpracy i może działać z komisją, nawet jeśli nie zostanie do niej powołany. Duchowny podkreślał, że najważniejsze jest, by dla dobra dzieci ruszyła ona jak najszybciej.
Ksiądz Isakowicz-Zaleski skrytykował również to, że komisja nie powstała aż przez dziewięć miesięcy, chociaż były ku temu możliwości.
Pierwszy raport komisji powinien pojawić się we wrześniu 2020. Zgodnie z przepisami organ ten ma składać się z siedmiu członków: trzech powołanych przez Sejm, jednego powołanego przez Senat oraz po jednym kandydacie wskazanym przez prezydenta, premiera i rzecznika praw dziecka.