Do wypadku doszło w sobotę 13 czerwca w Porażu w powiecie sanockim. Dwie 14-latki wracały późnym wieczorem do swoich domów, kiedy na łuku drogi dostrzegły zbliżające się światła samochodu. Nie miały wiele czasu na reakcję, ale jednej z nich udało się skoczyć na bok. Druga nie zdążyła i trafiła pod koła nadjeżdżającego audi.
- Pomimo prowadzonej reanimacji jedna z dziewczynek zmarła, drugą, z podejrzeniem obrażeń wewnętrznych i wstrząśnienia mózgu, przewieziono do szpitala - powiedziała w rozmowie z portalem nowiny24 aspirant Izabela Rowińska-Ciępiel, rzeczniczka Komendy Powiatowej Policji w Sanoku.
Na miejsce natychmiast przybyła policja, a wraz z nią pies tropiący, który miał pomóc w znalezieniu sprawcy wypadku. Mężczyzna po zdarzeniu opuścił swój samochód i uciekł z miejsca wypadku. 40-letniego mężczyznę znaleziono wkrótce w okolicach boiska w Porażu.
Sprawca wypadku nie chciał się przyznać. Usilnie przekonywał, że to nie on był kierowcą pojazdu. Mężczyzna został zidentyfikowany przez świadków, którzy widzieli jego twarz tuż po zajściu. Policjanci wyczuli od niego zapach alkoholu, jednak ze względu na odmowę poddania się badaniu alkomatem policja skierowała go na badania krwi.
Za popełniony czyn grozi kara pozbawienia wolności od 2 do 12 lat.