We wtorek wieczorem w TVN24 sędzia Igor Tuleya skomentował decyzję Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego o tym, że nie zostanie uchylony mu immunitet.
Trochę się czuję jak Józef K., bohater powieści Kafki. Zarzucano mi czyn, który nie jest przestępstwem, moja sprawa trafiła do sądu, który nie jest sądem, sądził mnie sędzia, który nie jest sędzią i zapadło rozstrzygnięcie, z którym nie wiadomo co zrobić, bo nie powinno zapaść
- stwierdził Igor Tuleya i dodał, że ta decyzja nie zmienia jego zdania "o tzw. Izbie Dyscyplinarnej i osobach, które tam zasiadają". Sędzia podkreślił, że jest ona "specsądem, który nie jest przewidziany w naszym porządku prawnym".
Tuleya zaznaczył, że prokuratura pod kierownictwem Zbigniewa Ziobry jest upolityczniona, "więc zapewne będzie skarżyła decyzję, która nie jest decyzją".
Żyjemy w Polsce pod rządami Prawa i Sprawiedliwości, więc wszystko tutaj pachnie absurdem. Ten środek odwoławczy będą rozpatrywały trzy osoby, które zasiadają w Izbie Dyscyplinarnej. Podkreślam, że poprzez założenie biretu sędziego Sądu Najwyższego nie staje się taka osoba sędzią SN
- powiedział Igor Tuleya i podkreślił, że jego przypadek nie jest czymś wyjątkowym, bo od pięciu lat sędziowie i prokuratorzy w Polsce są "represjonowani". Stwierdził, że jeżeli w Polsce nie jest szanowana niezawisłość sędziowska, tym bardziej "podobne restrykcje" mogą spotkać zwykłego Kowalskiego.
Tuleya zauważył, że wyjątkowo ważne było dla niego, że do protestów w geście solidarności we wtorek stanęli obywatele niebędący sędziami.