Protesty antyrasistowskie przeszły przez Polskę. Przypomniano o zastrzelonym w Warszawie Nigeryjczyku

Protesty pod hasłem "Black Lives Matter" dotarły do Polski. W sobotę przed ambasadą USA w Warszawie, a także w Gdańsku czy Wrocławiu, zebrały się tłumy manifestujących, którzy sprzeciwiali się rasizmowi. "I can't breathe", "Milczenie to zgoda na rasizm", "Wszyscy jesteśmy równi" - można było przeczytać na transparentach. Przypomniano też sprawę Nigeryjczyka Maxwella Itoyi, który w 2005 roku został zastrzelony przez policjanta w Warszawie.

Nie milkną echa śmierci George'a Floyda, który 25 maja został uduszony przez policjanta podczas zatrzymania w Minneapolis. Protesty sprzeciwiające się działaniom amerykańskiej policji i polityce Donalda Trumpa, który zagroził użyciem broni, nakazał "zdominowanie" protestujących, spotkały się z odzewem na całym świecie. W ostatnich dniach marsze antyrasistowskie pod hasłem "Black Lives Matter" organizowano m.in. w Wielkiej Brytanii, Niemczech, Francji, Australii czy Nowej Zelandii.

Zobacz wideo Były ambasador RP w USA o zabójstwie George'a Floyda

Protesty Black Lives Matter w polskich miastach. Przypomniano sprawę Nigeryjczyka zastrzelonego w Warszawie

W sobotę 6 czerwca manifestacje antyrasistowskie przeszły też przez kilka polskich miast. Najwięcej protestujących zebrało się przed ambasadą USA w Alejach Ujazdowskich w Warszawie. Kilkaset osób zgromadziło się tam z transparentami "Black lives matters", "Rasizm to zbrodnia", "I can't breathe", "Milczenie to zgoda na rasizm", "Wszyscy jesteśmy równi". Wykrzykiwano też hasło "No justice, no peace". Niektórzy pod budynkiem ambasady złożyli kwiaty.

Podczas protestu w Warszawie przemówienie wygłosiła m.in. socjolożka i aktywistka Marta Rawłuszko - znalazł się w nim polski wątek dotyczący pamięci Maxwella Itoyi, który w 2005 roku zginął od policyjnej kuli w Warszawie (do zdarzenia doszło na nieistniejącym już Jarmarku Europa). Śledztwo w sprawie jego śmierci zostało umorzone - prokuratura uznała, że nie ma wystarczających dowodów, by postawić zarzuty funkcjonariuszowi, który oddał strzał. Policjant z komendy przy ul. Grenadierów wrócił do służby i nie stanął przed sądem. Policja przekonywała, że Nigeryjczyk był agresywny, ale zeznania świadków przeczyły tej wersji zdarzeń. 

Pamiętajmy o Maxwellu Itoyi, który 10 lat temu, 23 maja, w Warszawie, w tunelu przy obecnej stacji metra "Stadion", zginął od policyjnej kuli wystrzelonej przez polskiego policjanta. Maxwell pochodził z Nigerii. Został zabity, bo był czarny, bo był migrantem, bo był drobnym handlarzem.
Pamiętajmy o tych wszystkich czarnoskórych sprzedawcach, którzy bezpośrednio po tym wydarzeniu zostali otoczeni przez policję i stłoczeni za ogrodzeniem. Była to decyzja policyjnych dowódców, która dobitnie pokazała strukturę ich rasistowskich uprzedzeń (...).
Maxwell Itoya, nasz współobywatel, zabity przez polskiego policjanta i rasizm, osierocił trójkę dzieci. Jego żona, Monika Pacak-Itoya w chwili śmierci Maxwella nie miała zatrudnienia, opiekowała się dziećmi. Nie otrzymała potrzebnego wsparcia ze strony państwa czy warszawskiego samorządu. Wyemigrowała z Polski

- brzmiał fragment wystąpienia, które zostało napisane przy udziale Magdaleny Chusteckiej, która od 10 latu dba o pamięć o mężczyźnie.

Tłumy były także w innych miastach - po kilkaset osób zebrało się pod Ratuszem Głównomiejskim przy ul. Długiej w Gdańsku, a także we Wrocławiu, gdzie zorganizowano przemarsz z rynku do Ogrodu Staromiejskiego przy Wrocławskim Teatrze Lalek. Liczne demonstracje odbyły się także w Poznaniu i w Szczecinie.

Podczas przemów w trakcie protestu we Wrocławiu wspomniano śmierć Igora Stachowiaka, który w maju 2016 roku zmarł na komisariacie przy ulicy Trzemeskiej - został skatowany przez policjantów, którzy po skuciu kajdankami parokrotnie razili go paralizatorem. -  To nie jest tak, że policja ma problem z przemocą. Policja jest przemocą. Policji spieszyło się zwijać Igora Stachowiaka. Prawda, może stawiającego opór, ale spieszyło się policjantom i prokuraturze osłaniać plecy kolegom zamieszanym w tę akcję. Igor nie tylko został zatrzymany i zamordowany. Został zakatowany. Żaden opór nie usprawiedliwia takiego traktowania - mówił jeden z uczestników protestu, cytowany przez "Wyborczą Wrocław".

Więcej o: