Jak relacjonuje "Głos Wielkopolski", sędzia Stanisław Banach uzasadniał, że "wina oskarżonego nie budzi żadnych wątpliwości, zwłaszcza, że sam się przyznał", - Społeczna szkodliwość tego czynu jest znaczna, bo ile już mieliśmy przykładów gróźb, które zostały spełnione. To częste przypadki na świecie - podkreślił. Jak dodał, wymierzona kara jest najwyższą możliwą za takie przestępstwo.
Andrzej C. list do Jacka Jaśkowiaka wysłał w sierpniu ubiegłego roku z zakładu karnego, w którym odsiaduje dożywocie za zabójstwo. W wulgarnym liście kryminalista pisał, że Jaśkowiak "akceptuje rożne środowiska gejowskie" i nazwał prezydenta Poznania "szmatławcem". Groził też, że Jaśkowiak może skończyć "jak ten prezydent Gdańska". "Załatwię ci to. Oglądaj się uważnie za siebie, bo tragicznie skończysz, pedale Poznania" - pisał.
W sądzie C. przyznał, że jest autorem listu. Prezydent nie musi się jednak obawiać, że ta groźba zostanie spełniona - powiedział i dodał, że list wysłał "wyłącznie dla własnej satysfakcji".
Wymierzona przez sąd kara jest wyższa niż ta, której domagali się Jacek Jaśkowiak i prokurator, czyli czterech miesięcy więzienia.