Jak podaje "Gazeta Wyborcza" na środowej rozprawie w Sądzie Rejonowym dla Warszawy-Pragi Północ, Kaja Godek złożyła wniosek o umorzenie postępowania. - To na stronie oskarżającej spoczywa obowiązek udowodnienia, że słowa ich dotyczyły, a szanowni panowie nie przeprowadzili takiego dowodu. Naszym zdaniem czyn, ta wypowiedź, nie wyczerpuje znamion czynu zabronionego - powiedziała cytowana przez dziennik działaczka. Sąd przychylił się do tego wniosku, bo, jak przytacza "Wyborcza", nie było przesłanki bezpośredniości.
Godek została pozwana za słowa, które padły na antenie Polsat News niecały rok temu. - Walka z pedofilią w Kościele i w każdym środowisku to musi być przede wszystkim ograniczenie wpływu homolobby i tego nie robi żadna siła polityczna dzisiaj w Polsce, dlatego, że to pederastia jest wstępem do pedofilii i to pokazuje film braci Sekielskich - powiedziała aktywistka. - Tam na sześć przypadków molestowania pięć ma charakter homoseksualny. I to zawsze tak jest. Teraz geje mówią, że chcą adoptować dzieci. Dlaczego chcą adoptować dzieci? Bo chcą je molestować i gwałcić, takie są fakty - stwierdziła.
Prywatny akt oskarżenia za te słowa złożyło siedmiu mężczyzn. W procesie jako strona społeczna uczestniczył Ośrodek Monitorowania Zachowań Rasistowskich i Ksenofobicznych. Zarówno organizacja, jak i pełnomocniczka oskarżycieli zapowiedzieli złożenie zażalenia na postanowienie sądu.