Magdalena K. od 28 lutego przebywa w areszcie na Słowacji. Zanim doszło do jej zatrzymania, była poszukiwana przez polskie służby przez blisko dwa lata - list gończy wystawiono za nią jeszcze w 2018 roku. Prokuratura zarzuca jej kierowanie gangiem kiboli Cracovii, odpowiedzialnym m.in. za handel narkotykami na masową skalę (chodzi np. o sprowadzenie do Polski 5,5 ton marihuany i 120 kilogramów kokainy). K. uciekła za granicę - w końcu wpadła w zasadzkę słowackich służb, które działały w porozumieniu ze stroną polską. Wcześniej kobieta występowała m.in. o list żelazny.
Polska zwróciła się do strony słowackiej z wnioskiem o ekstradycję kobiety, teraz jednak Magdalena K. wystąpiła do sądu na Słowacji z prośbą o azyl polityczny - podaje TVN 24. Sąd przychylił się we wtorek do jej wniosku i rozpocznie procedurę dotyczącą przyznania jej azylu. Jakie argumenty przekonały słowackich śledczych? Magdalena K. i jej obrońcy podczas poniedziałkowej rozprawy wskazywali m.in. na "brutalność polskiej policji, brak niezależności polskiej prokuratury i nieprawidłowości przy powołaniu pierwszej prezes Sądu Najwyższego".
Podczas rozprawy jako przykład brutalnych działań policji podano m.in. szczegóły zastrzelenia przez policję Adriana Z., brata konkubenta Magdaleny K. Zdaniem obrońców kobiety, w Polsce nie ma ona szans na sprawiedliwy proces.
- Nadal pozostajemy w głębokim kryzysie wymiaru sprawiedliwości i dość łatwo wykazać, że decyzje sędziów niezgodne z oczekiwaniami Prokuratora Generalnego wiążą się się z ryzykiem co najmniej postępowania dyscyplinarnego, a więc nie ma mowy o sprawiedliwym procesie - mówił jej obrońca w rozmowie z tvn24.pl. - Wydanie jej polskim organom ścigania byłoby równoznaczne z przekazaniem jej dzikim ludożercom - przekonywał wcześniej.
Decyzja w sprawie Magdaleny K. ma zapaść w ciągu kilku najbliższych tygodni.