Europosłowie Prawa i Sprawiedliwości odrzucają tezy zawarte w raporcie na temat Polski przygotowanym przez przewodniczącego Komisji Wolności Obywatelskich, Sprawiedliwości i Spraw Wewnętrznych Parlamentu Europejskiego. Dokument na temat stanu praworządności w Polsce został zaprezentowany w poniedziałek po południu przez Hiszpana Lopeza Aguilara.
W raporcie mowa jest o upolitycznieniu wymiaru sprawiedliwości w Polsce, o braku równych możliwości prowadzenia kampanii wyborczej w czasie pandemii. Jest w nim również krytyka procedowania ustaw o zakazie aborcji i edukacji seksualnej.
- Należy go rozpatrywać w kategorii pomówienia państwa polskiego o kwestie, które albo nie miały miejsca, albo są wręcz w tym dokumencie wewnętrznie sprzeczne. Jest tendencyjny, wpisuje się w narracje i oczekiwania liberałów i lewicy. Nie spełnia wymogu rzetelności - skomentował europosłanka Solidarnej Polski Beata Kempa.
Według europosłanki, raport powstaje nieprzypadkowo teraz, kiedy toczą się negocjacje w sprawie przyszłego, unijnego budżetu po 2020 roku i pojawiają pomysły by powiązać fundusze z praworządnością i nakładać sankcje.
- On ma być taką pałką, preludium do tego, aby wzywać inne kraje, by powiązać te wymyślone przez liberałów kwestie z przekazywaniem funduszy w ramach najbliższej perspektywy finansowej, a więc uruchomienia nowego instrumentu, który miałby dotyczyć krajów Europy Środkowo-Wschodniej takich jak Polska, czy Węgry, lub innych, które były za żelazną kurtyną - powiedziała Beata Kempa.