W mediach społecznościowych pojawiło się nagranie, na którym słychać, jak przedstawiciel lokalnej telewizji Ostrów24.tv próbuje zapytać pracującą w kościelnej zakrystii siostrę zakonną o sprawę księdza Edwarda P. To właśnie on miał być jednym z duchownych krytych przez biskupa kaliskiego Edwarda Janiaka. P. był kolegą biskupa jeszcze z czasów seminarium duchownego. Został prawomocnie skazany za molestowanie ministrantów, ale - jak ujawnił portal OKO.Press - już po wyroku skazującym miał prowadzić za przyzwoleniem Janiaka rekolekcje dla nieletnich.
- No, ja dyskretna jestem, bo ja w kancelarii pracuję. Chociaż w jednym słówku proszę - zaczyna rozmowę siostra zakonna. - W jednym słowie: pedofilia. Chodzi o to, że kiedy biskup Janiak był jeszcze w diecezji wrocławskiej, to wtedy przeciwko Edwardowi P. prawdopodobnie nie wszczęto postępowania. I on tam niedawno prowadził rekolekcje pomimo tego, że był skazany prawomocnie - mówi dziennikarz na nagraniu.
Gdy siostra zakonna dowiaduje się, o jaką sprawę chodzi, stara się przekonać go, by nie zajmował się sprawą pedofilii w diecezji kaliskiej i próbuje go odwieść od kontaktu z biskupem Janiakiem. - No i co, i chcecie rozdmuchać to, tak? A pan Jezus co na to powie? - odpowiada siostra zakonna.
- Ja jestem tylko żuczkiem, który nagrywa - mówi dziennikarz. - A... pan jest tylko pracownikiem, ma misję do spełnienia - odpowiada siostra.
- Ja mam pracę - wskazuje dziennikarz. Wówczas zakonnica rozpoczyna długi wywód, w którym przekonuje, że jeśli nie będzie zajmował się sprawą, to zarówno jego, jak i jego przełożonego "czeka niebo".
Pan może powiedzieć kierownikowi czy dyrektorowi, że zwykła, biedna siostrzyczka powiedziała: zostawmy to panu Bogu. I będzie pan kiedyś miał niebo za to, i ten dyrektor też będzie miał. No co zrobić, jak człowiek jest słaby. I ja jestem grzeszna, i pan, i biskup. Czy to trzeba rozdmuchiwać? Nie. On może już sto razy żałować za te grzechy. Nie wiemy tego. Ja bym tak radziła. Jest Wielki Post i może być pan apostołem wspaniałym, powiedzieć, że siostra powiedziała, czy możemy jednak tak i tak zrobić. Żeby to zostawić panu Bogu i nie rozdmuchiwać. Wie pan, jaką pan zasługę będzie miał za to kiedyś? Pan jest młodziutki, ale za sto lat pan odejdzie...
- mówi zakonnica.
- Jak każdy - odpowiada mężczyzna.
- I wtedy niebo będzie dla pana otwarte szeroko. Naprawdę. Dobrze, że pan na mnie trafił. Co z tego, że panu biskup odpowie, bo pod presją może być... Ja się nie boję ludzi, ja się boję tylko grzechu, żeby z panem Bogiem nie zadrzeć. I co z tego, że biskup odpowie, a pan będzie miał smutek w sercu, że powyciągaliście... Tylko gdyby pan miał stracić pracę, to już pan Bóg będzie interweniował. Ja gwarantuję panu, że pan za to nie straci pracy. Pan będzie miał za to niebo i ten dyrektor też. Pan to zostawi, spraw brudnych nie rozdmucha i naprawdę pan po dzisiejszym dniu zobaczy, jak pan Bóg będzie panu błogosławił - mówi dalej siostra zakonna.
Na nagraniu słychać też, jak dziennikarz próbuje przekonać ją, że nie ma z góry postawionej tezy i zależy mu jedynie na komentarzu biskupa, który może przecież zdementować sprawę. Wówczas wywiązuje się dialog:
- Jest pan w trudnej sytuacji, w trudnej. Ale ja bym postawiła...
- Ja myślę, że ksiądz biskup jest w gorszej.
- Nie. Ja bym postawiła wszystko na pana Boga i ominęła - na tych słowach siostry kończy się nagranie. W całości można je obejrzeć tutaj:
Portal Ostrów24 nie ujawnił, w której parafii została zarejestrowana rozmowa. Nagranie zostało zamieszczone w serwisie Youtube 23 maja. O tym, że biskup Janiak miał kryć działania księdza Edwarda P., poinformowano już po emisji filmu "Zabawa w chowanego". W dokumencie braci Sekielskich przytoczono z kolei dwa inne przypadki pedofilii księży, o których - jak wynika ze zgromadzonych dowodów - doskonale wiedział Janiak. Pierwszy z nich dotyczy działań księdza Arkadiusza H. (w filmie o molestowaniu przez niego opowiada trzech dorosłych już mężczyzn), a drugi - księdza Pawła K. Ten po raz pierwszy został zatrzymany przez policję w 2005 roku pod zarzutem posiadania pornografii dziecięcej - przez kilka lat udawało mu się uniknąć kary, bo był kierowany na urlop czy "przesuwany" do diecezji bydgoskiej.