W środę 20 maja w TVP premierę miał dokument "Nic się nie stało", autorstwa Sylwestra Latkowskiego. Dokument to zapis historii i wydarzeń z sopockich klubów, w których miało dochodzić do gwałtów na nastolatkach. Pojawiają się tam też postaci "Krystka" czy "Turka".
Latkowski miał okazję tuż po premierze komentować w TVP Info sprawy przedstawione w produkcji, ale padły też zapowiedzi, że pojawi się w programie "Gość Radia ZET" w czwartek rano.
Tak się jednak nie stało, a prowadząca program Beata Lubecka mówiła na antenie jedynie, że wystąpiły jakieś problemy techniczne i stacja próbuje połączyć się z Latkowskim. Ten zareagował na to na Twitterze, pisząc:
Kiedy o 8:30 usłyszycie w Radiu ZET, że były problemy techniczne w połączeniu ze mną. Odpowiadam: zawsze można włączyć telefon na głośnomówiący i przystawić mikrofon. Rozumiem, że w ten sposób wygląda "wolność mediów". Zdejmowanie z anteny pod pretekstem jest cenzurą.
Spotkało się to z odpowiedzią stacji. Z profilu programu "Gość Radia ZET" popłynęło dementi narracji Latkowskiego.
Twierdzenie jej wysoce niesprawiedliwe. Nie po to zapraszaliśmy Pana z wyprzedzeniem, żeby potem Pana cenzurować. To absurd. Z poważaniem
- padło w odpowiedzi.
Trochę później Radio ZET opublikowało oświadczenia redaktora naczelnego Michała Celedy oraz Beaty Lubeckiej, prowadzącej program "Gość Radia ZET". Celeda dowodził:
Zrobiliśmy wszystko, aby dzisiejsza rozmowa doszła do skutku. Przeprowadzony przez nas audyt techniczny nie wykazał żadnych przeszkód do jej zrealizowania. Zaproszenie dla Pana Latkowskiego jest cały czas aktualne i mamy nadzieję, że uda nam się ustalić nowy termin rozmowy.
Z kolei Lubecka opisała, jak wyglądało to "od kuchni". Z relacji dziennikarki wynika, że mimo wielu prób, po prostu nie udało się połączyć: najpierw przez komunikator internetowy, potem przez telefon.
O godz. 7.50 podaliśmy nr telefonu, pod który to Pan Latkowski mógł zadzwonić. Po udanym połączeniu twierdził, że nie słyszy anteny - takie próby były 3. O godz. 8.40 Pan Latkowski otrzymał inny nr, pod który miał zadzwonić, by rozmowa mogła pojawić się na antenie. Ten telefon milczał. W związku z tym, twierdzenie, że został on zdjęty z anteny jest kłamstwem
- padło.