O. Paweł Gużyński skomentował w TVN24 głośny film braci Sekielskich "Zabawa w chowanego", który w sobotę miał premierę. Jak podkreślił duchowny, "głos ofiar jest bezcenny, chociaż tak trudny, bo musi być publiczny". - Zabrnęliśmy w tak ślepy zaułek, że niestety tylko głos ofiar może cokolwiek zmienić - powiedział.
Odnosząc się w tym kontekście do postawy władz Kościoła powiedział: - Biskupi nie poszli po rozum do głowy po doświadczeniach amerykańskich, irlandzkich, holenderskich, niemieckich i wszelkich innych, jakie się zdarzyły.
Jak stwierdził, "dobry pożytek z rozumu polega także na tym, że wyciągamy wnioski z cudzych błędów". - Tymczasem polscy biskupi nie poszli po rozum do głowy. Mimo, że cały świat kościelny wie już, jak to działa, to polscy biskupi zachowują się tak samo, jak wszyscy inni biskupi na świecie przed nimi i to jest absolutnie fatalne - skomentował o. Gużyński. Podkreślił, że w historii pokazanej w dokumencie Sekielskich wszystko, w tym reakcja kurii, jest podręcznikowe. - Wszyscy na świecie już dawno wiedzą, że te mechanizmy tak będą działały, dlatego tak bardzo podkreśliłem bezcenność świadectwa ofiar, które w tej chwili jest jedyną rzeczą, która może ocalić tę całą historię, to znaczy poprowadzić nas do dobrych i mądrych rozwiązań - stwierdził.
Według zakonnika powinien nastąpić rzeczywisty rozdział Kościoła i państwa. - My niestety w tej chwili nie tylko w Kościele, ale w życiu społecznym i politycznym, jesteśmy skazani na dyktaturę miernot. Miernoty nie rozumieją, miernoty nie współczują, miernoty ukrywają - powiedział.
Film braci Sekielskich "Zabawa w chowanego" opowiada historię trzech mężczyzn - Andrzeja Hurnego oraz dwóch braci, Bartłomieja i Jakuba Pankowiaków. Wszyscy byli wykorzystywani przez tego samego księdza - Arkadiusza H. Bracia.
Pankowiakowie jako synowie organisty mieszkali na terenie parafii - do ich mieszkania Arkadiusz H. przychodził regularnie, m.in. pod pretekstem uczenia ich gry na gitarze. - Był na tyle bezczelny, że dotykał nas i całował w czasie, kiedy rodzice byli w domu - mówi w filmie jeden z poszkodowanych. Trzeci z mężczyzn, Andrzej Hurny, w wieku 10-11 lat poznał księdza jako ministrant. W filmie Sekielskich mężczyzna relacjonuje, że duchowny wielokrotnie dotykał go, zmuszał do leżenia w łóżku nago i "odprawiał samoczynnie stosunek analny". Mężczyzna relacjonuje w filmie, że jako dziecko nie do końca zdawał sobie sprawę, "o co chodzi".