- Za głośny krzyk sprzeciwu, w sytuacji, w której najłatwiej było milczeć. Za walkę o ludzkie życie i przestrzeganie prawa. Za odwagę, brak obojętności i determinację. Powodów, dla których pani Zuzanna Wiewiórka zasługuje na odznaczenie „Zasłużony dla Wymiaru Sprawiedliwości” jest wiele - mówił podczas wręczenia medalu wiceminister Marcin Romanowski. To z jego inicjatywy uhonorowano Wiewiórkę.
- Przyjmuję to wyróżnienie nie tyle w swoim imieniu, co w imieniu wszystkich obrońców życia, którzy każdego dnia dają świadectwo wartości ludzkiego życia, którzy wychodzą na ulicę, aby mówić, że aborcja to morderstwo. Przyjmuję to wyróżnienie w imieniu wszystkich działaczy pro-life, którzy spotykają się z agresją i przemocą, w imieniu mojej rodziny, która od kilku dni jest atakowana przez środowiska skupione wokół handlarzy środkami poronnymi - powiedziała działaczka.
Jak czytamy w komunikacie MS, "Wiewiórka nawiązała kontakt z siedemnastoletnią dziewczyną, która na jednym z forów dotyczących aborcji farmakologicznej zadeklarowała, że chce przerwać ciążę". Jak czytamy na stronie fundacji Pro-Prawo do Życia, Wiewiórka skontaktowała się z nastolatką, która planowała przerwać ciążę. Gdy "rozmowy nie dały rezultatu", wolontariusze powiadomili o wszystkim chłopaka dziewczyny, a następnie jej rodziców.
O sprawie zrobiło się głośno w mediach społecznościowych. Część osób komentujących zachowanie Wiewiórki stwierdziła, że aktywistka nękała 17-latkę prywatnymi wiadomościami.
W taki sposób sytuację opisują też m.in. "Wysokie Obcasy", według których Wiewiórka miała ujawnić w sieci dane na temat ciężarnej dziewczyny.
Na łamach pisma Krystyna Kacpura, szefowa Federacji na Rzecz Kobiet i Planowania Rodziny, stwierdziła, że Pro-Prawo do Życia stosuje przemoc. - Te sposoby bywają różne, bardziej lub mniej nienawistne i okrutne w stosunku do kobiet. Zuzanna Wiewiórka przeszła sama siebie. Wtargnęła w życie prywatne całej rodziny. W swoim zaślepieniu zniszczyła życie 17-letniej dziewczyny, upubliczniając jej dane, wizerunek i stosunki rodzinne. Uważamy to za niedopuszczalne działanie. - stwierdziła.
Sprawę Wiewiórki opisała też grupa Dziewuchy Dziewuchom. "W ostatnich dniach naszą skrzynkę zalała fala doniesień na temat działań osoby występującej na Facebooku pod profilem Zuzanna Wiewiórka. Z otrzymanych przez nas wiadomości, które potwierdził artykuł na stronie fundacji anti-choice wynika, że osoba ta prowadzi wyjątkowo perfidną i szkodliwą działalność związaną z nękaniem użytkowniczek mediów społecznościowych" - czytamy.
I dalej:
Należąca do ruchu antyaborcyjnego kobieta ma w zwyczaju dołączać do internetowych grup pro-choice w których tropi dziewczyny szukające pomocy w przeprowadzeniu aborcji. Z przesłanych do nas wiadomości wynika, że w kolejnych krokach pseudo-aktywistka dręczy swoje ofiary wiadomościami prywatnymi, w których wysyła krwawe zdjęcia, dokonuje szantaży emocjonalnych i grozi złożeniem donosów na prokuraturę
Dziewuchy Dziewuchom przypominają w poście, że przerywanie ciąży do 22 tygodnia nie jest przestępstwem.
Wiewiórka zamieściła na Facebooku oświadczenie, w którym twierdzi że razem ze swoją rodziną padła "ofiarą zmasowanego ataku ze strony środowisk proaborcyjnych, skupionych wokół organizacji zajmującej się promocją nielegalnych środków poronnych". "Na forach internetowych opublikowanych zostało bardzo wiele obelg i pomówień na mój temat, zachęcano do ataków fizycznych na mnie, udostępniając mój adres zamieszkania oraz wysłano do mnie i mojej rodziny setki wiadomości z groźbami i wyzwiskami" - stwierdziła działaczka.