Mieszkaniec Węgorzewa (woj. warmińsko-mazurskie) zawiadomił straż pożarną, twierdząc, że nie może dostać się do mieszkania, w którym przebywa jego syn. Co więcej, alarmował też, że w środku ulatnia się gaz. Po przybyciu na miejsce mundurowi sprowadzili chłopca na ziemię za pomocą kosza strażackiego.
"Kiedy chłopiec był już bezpieczny, mundurowi ustalili, że w mieszkaniu nie wydobywał się żaden gaz, a mężczyzna wezwał służby, ponieważ złamał mu się klucz w drzwiach i liczył na to, iż strażacy otworzą jego mieszkanie. Mężczyzna dzwoniąc na numer alarmowy wywołał fałszywy alarm" - poinformowali policjanci z Komendy Powiatowej Policji w Węgorzewie.
Za wywołanie fałszywego alarmu mężczyzna został ukarany przez policję mandatem karnym.
"Każdemu może ułamać się klucz do mieszkania. W takim przypadku wzywa się ślusarza, za usługę którego trzeba zapłacić [...]. Zanim bezmyślnie wykręcimy alarmowy numer telefonu dokładnie się zastanówmy, czy interwencja służ ratunkowych jest konieczna i czy nasz telefon nie spowoduje opóźnienia w dojeździe do osób faktycznie potrzebujących pomocy" - apelują policjanci.
***
W Gazeta.pl chcemy być dla Was pierwszym źródłem sprawdzonych informacji, ale też wsparciem i inspiracją w tych trudnych czasach. PRZECZYTAJ NASZĄ DEKLARACJĘ i weź udział w badaniu >>