Sobota była drugim dniem obrad SN. Wcześniej, w piątek, podczas dwóch głosowań, sędziom nie udało się nawet wybrać komisji skrutacyjnej, która liczy głosy.
W sobotę również - jak w piątek - nie udało się sfinalizować głosowania, nie wybrano też składu komisji skrutacyjnej. Obrady Zgromadzenia Ogólnego Sędziów Sądu Najwyższego zostały przerwane do wtorku do 10. Ogłosił to pełniący obowiązki Pierwszego Prezesa SN sędzia Kamil Zaradkiewicz po naradzie z prezesami izb. P.o. I prezesa SN mówił, że wyjaśniana będzie kwestia tego, jak ma liczyć głosy komisja skrutacyjna.
Marcin Łochowski, sędzia Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych, na Twitterze relacjonował sobotnie wydarzenia w SN. Co rusz tweetował o tym, że "liczone są głosy" w głosowaniu dotyczącym wyboru komisji skrutacyjnej, informował o zmianach i przerwach. Tuż przed ogłoszeniem przerwy do wtorku sędzia Łochowski pisał o sposobach liczenia głosów przez komisję:
Komisja zastosowała taki sposób liczenia: Jak w wyborach (np. Prezydenta) kandydują A, B i C, to głosując na A, głosujcie również przeciwko B i C. Czyli oddajcie trzy głosy. Jasne?
Z końcem kwietnia skończyła się kadencja Pierwszej Prezes Sądu Najwyższego Małgorzaty Gersdorf. Przed zakończeniem tej kadencji dwukrotnie był ustalany termin Zgromadzenia Ogólnego SN, podczas którego można wyłonić kandydatów na pierwszego prezesa, ale z powodu pandemii terminy były odwoływane.
Zasady wyborów I prezesa są następujące: Każdy sędzia może wskazać jednego kandydata, który wyrażał zgodę na kandydowanie lub odmawia. Następnie sędziowie głosują, a każdy z nich przysługuje jeden głos. Pięciu sędziów z największą liczbą głosów, zostanie przedstawionych prezydentowi niezwłocznie po zakończeniu zgromadzenia wraz z protokołem głosowania.
Od 1 maja obowiązki Pierwszego Prezesa SN pełni sędzia Kamil Zaradkiewicz, wskazany na to stanowisko przez prezydenta Andrzeja Dudę. Jego zadaniem było przeprowadzenie wyborów w Sądzie Najwyższym, czyli zwołanie Zgromadzenia Ogólnego.