[ARTYKUŁ AKTUALIZOWANY - STAN NA GODZINĘ 11:30 10 marca 2020]
Na początku marca do Polski dotarł rozprzestrzeniający się na świecie koronawirus SARS-COV-2. Od tego czasu wykrywane są nowe przypadki w kolejnych częściach kraju. Na razie nie ma żadnej ofiary śmiertelnej i żadna z chorych osób nie została wypisana ze szpitala. Wirus szybko rozprzestrzenia się w Europie, przede wszystkim we Włoszech, ale też innych krajach, w tym sąsiadujących z Polską Czechach czy w Niemczech.
Rząd wprowadza kolejne środki, które mają pomóc w spowolnieniu rozprzestrzeniania się epidemii. Wg ekspertów skutecznymi sposobami, by zapobiec zakażeniu, jest dbanie o higienę - częste i poprawne mycie rąk, unikanie kontaktu z zakażonymi oraz zatłoczonych miejsc (więcej na temat poprawnego mycia rąk).
Na wtorek zaplanowano posiedzenie Rady Bezpieczeństwa Narodowego w sprawie koronawirusa.
Wraz z wprowadzaniem coraz poważniejszych ograniczeń i środków zaradczych pojawiają się pytania o ich zasadność. Sens takich działań wyjaśnił m.in. prof. Carl T. Bergstrom z Uniwersytetu Waszyngtońskiego. Ekspert opublikował w niedzielę wykres, który pokazuje dwa scenariusze rozprzestrzeniania się koronawirusa. Z dotychczasowych danych wynika, że rozszerza się on bardziej niż grypa sezonowa. Pierwszy scenariusz zakłada brak środków kontrolnych, takich jak mycie rąk, ograniczenia w podróżowaniu, zgromadzeniach itd. Przypadków przybywa w nim szybko. W drugim scenariuszu ostatecznie i tak wiele osób zostaje zakażonych, ale jest to znacznie spowolnione i rozłożone w czasie. Czym się różnią? Skutkami dla systemu opieki zdrowotnej. Choć zdecydowana większość osób zakażonych łagodnie przechodzi chorobę COVID-19, część wymaga hospitalizacji. W pierwszym scenariuszu gwałtowny wzrost zakażeń oznacza przeciążenie szpitali i potencjalną zapaść systemu opieki zdrowotnej. Mogłoby zabraknąć łóżek, sprzętu i personelu do opieki nad chorymi, a także nad cierpiącymi na inne choroby. Z takim wyzwaniem mierzą się już teraz szpitale w Lombardii.