W piątek w nocy Andrzej Duda podczas briefingu w Pałacu Prezydenckim poinformował, że podpisze ustawę przyznającą mediom publicznym prawie dwa miliardy złotych, jednak, jak zaznaczył, na pewnych warunkach.
Sprawę potraktowałem od samego początku bardzo poważnie. (...) Nie miałem żadnych wątpliwości, że pieniądze do ich funkcjonowania są niezbędne
- powiedział prezydent. Jak dodał, spotkał się z przedstawicielami mediów publicznych, aby zadać im pytania na temat gospodarowania finansami.
W konferencji udział wziął również Mateusz Morawiecki. Premier powiedział, że nie trzeba tych dwóch miliardów przekazywać na walkę z koronawirusem, ponieważ środki na ten cel są w budżecie. Dodał również, że cieszy się, że jest możliwość przekazania dodatkowej puli pieniędzy ośrodkom regionalnym.
One pokazują życie w naszych małych ojczyznach, lokalne problemy
- powiedział Morawiecki.
Szef KRRiT Witold Kołodziejski, obecny na briefingu, tłumaczył ustalenia z prezydentem na temat podziału dwóch miliardów.
Mediom zostaną przekazaną obligacje, bo to nie jest gotówka, i te obligacje będą mogły być spieniężane w transzach. Liczymy się z tym, że w momencie gdy będzie taka potrzeba, sytuacja będzie wymagała pewnego nadzwyczajnego działania ze strony rządu w związku z zagrożeniem koronawirusem, to spieniężenie tych obligacji może być odłożone w czasie
- powiedział szef KRRiT. Natomiast szef Rady Mediów Narodowych Krzysztof Czabański podziękował prezesowi Jackowi Kurskiemu za to, jak kierował TVP, po czym ujawnił, że, mimo że czas na głosowanie w sprawie odwołania prezesa Telewizji Polskiej jest do poniedziałku, to już cztery głosy z pięciu były "za" jego odwołaniem.
Ta decyzja prezydenta Andrzeja Dudy kończy kilkutygodniową niepewność wokół rekompensaty dla mediów publicznych za utracone wpływy abonamentowe. Sejm najpierw przyjął ustawę, która gwarantuje 1,95 mld złotych TVP i Polskiemu Radiu. Później odrzucił ją Senat, a Sejm odrzucił senacką uchwałę, ale sprawa skomplikowała się przez posłankę PiS Joannę Lichocką, orędowniczkę przyznania funduszy TVP.
Już w trakcie prac nad ustawą opozycja podnosiła, że wspomniane dwa miliardy lepiej przeznaczyć na polską onkologię. Gdy trwało czytanie ustawy, a Lichocka (posłanka sprawozdawczyni) zeszła z mównicy, pokazała w kierunku opozycji obraźliwy gest - środkowy palec. Tę sytuację opozycja przekuła w narrację, że PiS w taki sposób odnosi się do osób z nowotworami, a partia rządząca woli przekazywać środki na media publiczne, a nie chorych.
Od tamtego czasu spór o blisko dwa miliardy dla mediów publicznych rozgorzał na dobre, a prezydent czekał z decyzją 21 dni - więcej nie mógł. Opozycja domagała się weta, a środowiska bliskie PiS i mediów publicznych - przyjęcia ustawy. Przez ten czas mnożyły się doniesienia o tym, że Andrzej Duda miał domagać się dymisji Jacka Kurskiego, prezesa TVP, jeśli złoży podpis. Na to nie zgodzić miał się Jarosław Kaczyński.
Czytaj więcej: Duda poirytowany "Wiadomościami". TVP próbuje odkupić winę za "ogrzewanie" Pauliny Kosiniak-Kamysz
W walce o fundusze nie próżnowała TVP Kurskiego - co rusz w programach TVP Info były materiały o kolejnych apelach, że telewizja potrzebuje pieniędzy, a ich brak może zakończyć się zwolnieniami pracowników. Wytykano też wypowiedzi przedstawicieli opozycji, którzy domagali się w przeszłości likwidacji mediów publicznych.
Czytaj więcej: "Wiadomości" w jednym materiale o próbie podpalenia gmachu TVP i potrzebie uzyskania 2 mld zł
Jeszcze w tym tygodniu "Wiadomości" TVP wyemitowały materiał, w którym podnoszono, że teraz "po latach niebytu" Telewizja Polska stała się "silnym, realnym konkurentem" dla stacji komercyjnych. Padło też stwierdzenie, że by utrzymać ten trend, potrzebne są fundusze. "Bez odpowiedniego finansowania to niemożliwe" - odczytywał lektor.