Jak podaje "Gazeta Lubuska" w środę do szpitala w Zielonej Górze trafił mężczyzna wraz z żoną i dwójką dzieci w wieku 2 i 4 lat. Rodzina niedawno wróciła z Polski do Niemiec. U rodziny zaobserwowano niepokojące objawy, dlatego też wszyscy zostali przewiezieni na oddział zakaźny. Tam zostali poddani testom, których wyniki będą znane w czwartek wieczorem. Jak informuje "Wyborcza" szpital w Zielonej Górze ma tylko oddział zakaźny dla dorosłych pacjentów. Najbliższy oddział przeznaczony dla dzieci znajduje się w Poznaniu. Na razie nie podjęto decyzji o tym, by rozdzielić rodzinę.
Wcześniej rodzice dzieci uczęszczających do przedszkola znajdującego się przy ulicy Podbielskiego w Międzyrzeczu dostali informację, by natychmiast odebrać je z placówki. W związku z podejrzeniem koronawirusa przedszkole zostało zamknięte i będzie nieczynne co najmniej do czwartku. W zależności od wyników badań dzieci podjęta zostanie decyzja, czy placówka ta będzie pracować.
Mężczyzna, który trafił do szpitala z podejrzeniem koronawirusa, na co dzień pracuje w jednostce Państwowej Straży Pożarnej w Międzyrzeczu. W związku z tym 38 strażaków z tej jednostki zostało objętych kwarantanną domową. Budynek komendy został już poddany dezynfekcji. Pracę strażaków przejmą ich koledzy z sąsiednich jednostek.
W województwie lubuskim w środę zdiagnozowany został pierwszy przypadek pacjenta zakażonego koronawirusem. 66-letni mężczyzna przyjechał do Polski z Niemiec, z regionu, w których dochodziło do zachorowań. Obecnie w zielonogórskim szpitalu zakaźnym przebywa sześcioro pacjentów z podejrzeniem koronawirusa.