Pomorska policja prowadzi czynności wyjaśniające w sprawie zdarzenia, do którego doszło 10 lutego na wiecu w Pucku rozpoczynającym kampanię prezydencką Andrzeja Dudy na Pomorzu. Jak opisywaliśmy, pojawiła się na nim grupa protestujących z transparentami "WyPAD", "Przestańcie kraść", "Duda, jesteś wstydem narodu", "Hańba". W stronę Dudy wykrzykiwano też hasła: "Marionetka" i "Będziesz siedział", a do podobnej sytuacji doszło później także w Wejherowie.
14 lutego, a więc zaledwie cztery dni po zdarzeniu, Prokuratura Rejonowa w Pucku wszczęła śledztwo w sprawie domniemanego znieważenia prezydenta podczas obchodów 100. rocznicy zaślubin Polski z morzem. Jak opisywaliśmy, za tego typu przestępstwo grozi do trzech lat więzienia. Nikomu nie przestawiono jeszcze zarzutów.
Teraz na jaw wyszło, że równocześnie pucka policja prowadzi w tej sprawie czynności wyjaśniające w kierunku dwóch artykułów: artykułu 51. Kodeksu wykroczeń w zbiegu z artykułem 343. ustawy Prawo ochrony środowiska - informuje TVN 24. Jak przekazała st. sierż. Ewa Bresińska, w przypadku śledztwa policji zarzuty zostały sformułowane wobec sześciu osób.
Zdziwienie budzić może jednak treść artykułów, których złamanie zarzuca się demonstrującym. Pierwszy z nich dotyczy przestrzegania porządku publicznego i brzmi:
Kto krzykiem, hałasem, alarmem lub innym wybrykiem zakłóca spokój, porządek publiczny, spoczynek nocny albo wywołuje zgorszenie w miejscu publicznym, podlega karze aresztu, ograniczenia wolności albo grzywny
Drugi z zarzutów - art. 343. z ustawy Prawo ochrony środowiska - mówi z kolei, że "kto narusza zakaz używania instalacji lub urządzeń nagłaśniających (...), podlega karze grzywny".
Zdaniem Marka Kanawki, pełnomocnika dwóch osób demonstrujących, którym postawiono zarzuty popełnienia wykroczeń w Pucku i Wejherowie, postawione im zarzuty są "bardzo dziwne", a demonstrujący protestowali w "dopuszczalnej formie i bez użycia brzydkich wyrazów". Jak wskazuje, postawienie im zarzutów dotyczących złamania kodeksu wykroczeń i Ustawy Prawo o Ochronie Przyrody wskazuje, że policjanci nie dość dokładnie zgłębili przepisy.
Policja nie poczytała dalszych przepisów. Jeśli już stawiała zarzuty tym osobom, to gdzie jest osoba odpowiedzialna za dwanaście salw armatnich?
- powiedział, cytowany przez TVN 24. Jak dodał, podczas wiecu policjanci nie reagowali na zachowanie demonstrujących, choć byli tam obecni zarówno ci w mundurach, jak i ci po cywilnemu.