Jak informuje "Rz", oskarżycielami w tej sprawie była Fundacja Viva! oraz Tatrzańskie Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami. Według Katarzyny Topczewskiej, pełnomocnik Fundacji Viva!, "kara jest niewspółmierna do stwierdzonej przez sąd winy". Rozważają oni wniesienie apelacji.
W sprawie skazanych zostało dwóch mężczyzn, którzy przewozili turystów wozami konnymi (fasiągami) do Morskiego Oka w Tatrach. Według wyroku sądu w 2016 r. furman Jan W. zmuszał konia do pracy pomimo pękniętego kopyta, które sprawiało mu ogromny ból. Po incydencie Tatrzański Park Narodowy zawiesił woźnicy licencję na wykonywanie transportu na okres pół roku.
Kolejny furman, Wojciech Ch., w 2016 r. zmuszał dwa konie do pracy ponad ich siły. W dzienniku pracy wpisywał fałszywe dane, by móc zmuszać jedną parę koni do wykonywania trasy do Morskiego Oka trzy razy dziennie, chociaż nawet jednokrotny przejazd może być dla zwierząt zbyt wyczerpujący. Furman łamał również inne przepisy związane z dbaniem o stan koni, aż jeden z nich upadł i nie był w stanie wstać. Tatrzański Park Narodowy chciał zawiesić licencję Wojciecha Ch., jednak zanim do tego doszło mężczyzna zrezygnował z dalszego wykonywania przewozów.
Tatrzańskie Towarzystwo Opieki Nad Zwierzętami apeluje od lat o zmianę regulaminu Tatrzańskiego Parku Narodowego, dotyczącego norm przejazdów. Dotychczasowy ma być oparty na błędnych wyliczeniach hipologa i prowadzi do przeciążania zwierząt.
Dalsze losy koni, które były wykorzystywane przez skazanych, nie są znane.