Premier Mateusz Morawiecki wziął udział w odprawie w Rządowym Centrum Bezpieczeństwa z wojewodami i wojewódzkimi inspektorami sanitarnymi. Wcześniej spotkał się z ministrem zdrowia, Głównym Inspektorem Sanitarnym i szefem MSWiA. Szef rządu zaznaczył, że w tej chwili działają dwa laboratoria, a sześć kolejnych jest w trakcie uruchamiania
Minister zdrowia Łukasz Szumowski podkreślił, że w tej chwili w Polsce nie stwierdzono przypadków zakażenia koronawirusem, ale służby są w gotowości do przyjęcia ewentualnych chorych. W związku z szerzeniem się koronawirusa polskie służby odradzają podróże do Chin, Korei Południowej, Iranu, Japonii, Tajlandii, Wietnamu, Singapuru, Tajwanu i północnych Włoch
Marek Posobkiewicz, Główny Inspektor Sanitarny w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych i Administracji: Casus włoski pokazał, że prawdopodobieństwo znacznie wzrasta. Nie jest to już choroba z innego kontynentu. Trafiła do kraju europejskiego, do którego jeżdżą tysiące turystów z Polski.
Możliwe, że to kwestia kilku tygodni. Istnieje też prawdopodobieństwo, że ten wirus stanie się w przyszłości jednym z wirusów krążących w środowisku, tak jak inne wirusy powodujące infekcje dróg oddechowych.
Są różne grupy wirusów. Takie wirusy mutują, a przy okazji mutacji zmienia się ich zaraźliwość, czyli to, ile jedna osób może zarazić innych osób i jak łatwo, a z drugiej strony zjadliwość, czyli to, jak ciężko pacjent przechodzi chorobę. Zaraźliwość i zjadliwość mogą się zmieniać w dwie strony: wirus może stać się bardziej zaraźliwy, a mniej zjadliwy lub odwrotnie.
>>> Zobacz także: Jakie są procedury dotyczące wirusów w samolotach?
To działanie prewencyjne, przygotowanie na wypadek, gdyby pojawiło się więcej podejrzeń wystąpienia koronawirusa, gdyby ognisko we Włoszech nadal się rozwijało i wzrastała liczba osób powracających z tamtego regionu, uznanych za prawdopodobnie zakażonych wirusem. Obecnie dwa laboratoria z zapasem dają sobie radę z tymi pojedynczymi przypadkami, które w kraju odnotowano.
Większa liczba laboratoriów i ich rozmieszczenie w różnych miastach oznacza łatwiejszą dostępność diagnostyczną.
Na pewno będzie to medialne wydarzenie, ale bez wpływu na bezpieczeństwo obywateli. Ta osoba będzie odcięta od innych ludzi, a personel medyczny, który będzie się opiekował pacjentem, będzie musiał pilnować reżimu sanitarnego, żeby samemu się nie zarazić.
Może być tak, że pojawi się pojedynczy przypadek, który uda się odizolować, a choroba nie rozwinie się u osób, z którymi pacjent miał wcześniej kontakt. Może być jednak również tak, że w jednym momencie tych przypadków pojawi się kilka czy kilkanaście. Wszelkie scenariusze są możliwe.
Nie należy ulegać panice. Trzeba pamiętać o zasadach higieny i minimalizowaniu ryzyka zachorowania, czyli np. unikaniu wyjazdów do zagrożonych rejonów. Ważna jest też świadomość osób chorych, że niepotrzebne roznoszenie przez nich wirusa do ludzi z obciążeniami, chorobami przewlekłymi może być dla tych pacjentów wyrokiem. Kluczowe jest racjonalne zachowanie.
Jeżeli będą to pojedyncze przypadki, będą leczone i diagnozowane w warunkach izolacji.
Jeśli natomiast mówimy o przyszłości, kiedy ten wirus będzie krążył w środowisku podobnie jak wirusy grypy, to wtedy, jeżeli już nie uda się globalnie powstrzymać wirusa, pacjenci będą leżeli nie tylko na oddziałach zakaźnych, ale w zależności od stanu będą leczeni na innych oddziałach lub w domu. Większość ludzi przejdzie to zachorowanie łagodnie, być może część z nich nawet tego nie zauważy, sądząc, że to zwykłe przeziębienie.
Z przyczyn epidemiologicznych, chcąc powstrzymać ekspansję, należy izolować każdy jeden podejrzany przypadek, poddawać kwarantannie osoby, które miały kontakt z chorym, ale jeżeli będzie ten wirus będzie krążył już w Europie i na świecie, to wtedy nie będzie konieczności izolowania pacjentów na oddziale zakaźnym.
Jak się chronić przed koronawirusem? Należy często myć ręce mydłem >>>
Czy maska ochroni nas przed koronawirusem? Eksperci wyjaśniają >>>
Jak długo zajmie naukowcom stworzenie szczepionki na wirusa z Wuhan?