Jak pisze gloswielkopolski.pl, interwencja policji miała miejsce w Poznaniu przy ul. Kasztanowej w środę. - Około godz. 13.00 pod numer alarmowy 112 zadzwoniła matka 18-letniego chłopaka. Żądała natychmiastowej interwencji. Z jej relacji można było zrozumieć, że syn jest agresywny i mógł zażywać narkotyki - relacjonuje mł. insp. Andrzej Borowiak, rzecznik wielkopolskiej policji.
Gdy patrol z Komendy Miejskiej Policji dojechał na miejsce, na klatce schodowej słychać było krzyki. Po wejściu do mieszkania, policjanci zobaczyli nastolatka szarpiącego i bijącego kobietę. Funkcjonariusze obezwładnili mężczyznę i wezwali drugi patrol do pomocy.
- Powstrzymali go przy użyciu chwytów obezwładniających. Założyli kajdanki. Ponieważ był bardzo pobudzony, do pomocy wezwali drugi patrol - cytuje słowa Borowiaka poznańska "Gazeta Wyborcza".
Mężczyzna został przewieziony na komisariat Poznań-Wilda przy ul. Taborowej, gdzie miał zostać umieszczony w pomieszczeniu przejściowym dla osób zatrzymanych. - W pewnym momencie osunął się z krzesła i stracił przytomność - mówi rzecznik poznańskiej policji. Pomimo 40-minutowej reanimacji oraz wezwania pogotowia, nastolatek zmarł. Borowiak podaje też, że już po jego śmierci policjanci dowiedzieli się, iż leczył się na serce i miał zażywać środki psychoaktywne.
Rzecznik dodał, że w sprawie zdarzenia prowadzone są działania prokuratora i Wydziału Kontroli.