W Prokuraturze Rejonowej Gdańsk-Śródmieście zakończyło się śledztwo w sprawie obalenia pomnika ks. Henryka Jankowskiego - informuje RMF FM. Do zdarzenia doszło w nocy z 20 na 21 lutego - trzej mężczyźni przewrócili rzeźbę prałata na wcześniej przygotowane opony samochodowe. W dłoń rzeźby włożyli dziecięcą bieliznę i nakryli ją strojem ministranta. Wcześniej w "Dużym Formacie" pojawił się tekst, z którego wynikało, że ks. Henryk Jankowski, który był również kapelanem "Solidarności", wykorzystywał seksualnie dzieci i młodzież. Kościół odpierał zarzuty. Relację z obalenia pomnika zamieścił na Twitterze Tomasz Sekielski, współautor filmu "Tylko nie mów nikomu".
Zgodnie z decyzją prokuratury na ławie oskarżonych usiądą trzej mężczyźni, którzy brali udział w obaleniu pomnika. Prokurator uznał, że ich czyn "został popełniony publicznie, z błahego powodu, przez co okazano rażące lekceważenie dla porządku prawnego'" - relacjonuje reporter RMF FM, Kuba Kaługa.
Jak podaje "Wyborcza Trójmiasto", według prokuratury oskarżeni działali w porozumieniu, a podczas przewracania pomnika uszkodzili m.in. podstawę monumentu. - Uznano również, że czyn ten miał charakter chuligański - powiedziała Grażyna Wawryniuk z Prokuratury Okręgowej w Gdańsku.
Trzej mężczyźni, którzy brali udział w obaleniu pomnika, po zdarzeniu dobrowolnie oddali się w ręce policji. - Pomnik Jankowskiego obaliliśmy mając świadomość obowiązującego prawa, zobowiązującego do szacunku wobec pomników, ale też widząc hierarchię wartości, w której ponad tym prawem stoi źródło wszelkich praw i swobód - ludzka godność, w którą uderzała sama obecność tego pomnika w przestrzeni publicznej - mówił jeden z nich w rozmowie z "Wyborczą Trójmiasto".
Mężczyznom grozi do pięciu lat więzienia. Nie przyznają się do winy, a w toku śledztwa odmówili składania wyjaśnień. Po obaleniu pomnika, monument został ponownie postawiony na cokole przez komitet społeczny. W marcu zeszłego roku pomnik prałata Jankowskiego został ostatecznie zdemontowany.
>>> Marek Lehnert: Przerost wiary prowadził Jana Pawła II do pewnej naiwności