Sekcję zwłok dwumiesięcznych bliźniąt z Bydgoszczy przeprowadzono w Zakładzie Medycyny Sądowej Collegium Medicum UMK. Wstępne wyniki będą jeszcze weryfikowane. Przeprowadzone zostaną badania toksykologiczne i fizykochemiczne krwi oraz badania mikroskopowe pobranych wycinków narządów zmarłych chłopców.
>>> Ekspert o mordercy z Mrowin: Myśli o sobie, że jest wręcz genialny
Prokuratura Bydgoszcz Południe zakłada, że śmierć dwumiesięcznych chłopców spowodowała osoba trzecia. Śledztwo prowadzone jest w kierunku zabójstwa.
- Rozważamy różne wersje tego zdarzenia. Jedna z nich zakładała, że 41-letnia matka najpierw odebrała życie dzieciom, a potem chciała popełnić samobójstwo - w rozmowie z portalem expressbydgoski.pl powiedziała rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Bydgoszczy, prokurator Agnieszka Adamska.
Matka chłopców nie została przesłuchana. Ze względu na zły stan psychiczny przebywa na do oddziale psychiatrycznym szpitala w Świeciu. Wiadomo, że kobieta leczyła się wcześniej na zaburzenia depresyjne. Hospitalizowany jest także ojciec bliźniaków, który doznał szoku po śmierci swoich dzieci. On również nie został jeszcze przesłuchany. Na pytania policji odpowiedzieli jednak sąsiedzi rodziny.
Do tragedii na ul. Kanałowej w Bydgoszczy doszło w poniedziałek 10 lutego. Po godzinie 12 służby otrzymały zgłoszenie od sąsiadów rodziny. Na miejscu interweniowała policja oraz pogotowie ratunkowe. Mimo długiej reanimacji nie udało się uratować dwóch chłopców. Na ich ciałach nie stwierdzono żadnych obrażeń zewnętrznych, wykluczono też zatrucie tlenkiem węgla, dlatego od początku podejrzewano, że w śmierć chłopców zamieszana jest osoba trzecia. Matka chłopców została przetransportowana do szpitala w stanie zagrożenia życia. Gazeta Wyborcza informuje, że prawdopodobnie zażyła dużą ilość leków. W chwili tragedii ojciec chłopców był w pracy. Para ma jeszcze pięcioletnią córkę, która była wówczas w przedszkolu.