Na terenie skoczni narciarskiej Rusiń-Ski w Bukowinie Tatrzańskiej w poniedziałek 10 lutego dyżur pełniła trzyosobowa załoga ratowników GOPR. Około godziny 10:35 do dyżurki przy górnej stacji kolejki wbiegła osoba, która poinformowała ratowników o zdarzeniu.
"Ratownicy GOPR niezwłocznie skoordynowali działania ratownicze na miejscu i jako pierwsi rozpoczęli akcje reanimacyjne względem poszkodowanych nieprzytomnych z zatrzymaniem krążenia. Na miejscu wykorzystano sprzęt i środki do tak poważnej akcji ratowniczej, w tym również AED. Do akcji zostały również włączone osoby postronne, które prowadziły uściski klatki piersiowej, w tym przygodna pielęgniarka" - napisano w komunikacie Grupy Podhalańskiej GOPR.
Na miejsce tragedii wezwani zostali także ratownicy TOPR, którzy zostali powiadomieni za pośrednictwem stacji Centralnej Grupy Podhalańskiej GOPR w Rabce-Zdroju. Oni z kolei powiadomili dalsze służby: Lotnicze Pogotowie Ratunkowe i Centrum Powiadamiania Ratunkowego w Krakowie. W dalszej kolejności do działań włączone zostały też policja i straż pożarna.
"Na miejscu w trakcie akcji ratowniczej po ok. 1,5 godz. lekarz z karetki Pogotowia Ratunkowego stwierdził zgon dwóch osób, a trzecia została przetransportowana do Szpitala w Nowym Targu. Akcja ratownicza zakończyła się ok. godz. 12.20" - zakończyli wpis ratownicy GOPR.
W poniedziałek wiatr zerwał dach wypożyczalni sprzętu narciarskiego, który uderzył w czterech turystów. Śmierć na miejscu poniosły dwie osoby: 52-letnia kobieta i jej 15-letnia córka. Druga, 21-letnia córka ofiary, zmarła w szpitalu w Nowym Targu. Ustaleniem przyczyn wypadku zajęła się już Prokuratura Rejonowa w Zakopanem.