Po tragicznym wypadku w Poznaniu motornicza tramwaju skazana za potrącenie 8-latka

Motornicza z Poznania, która w czerwcu ubiegłego roku śmiertelnie potrąciła 8-letniego chłopca, usłyszała wyrok. Sąd skazał kobietę na rok więzienia w zawieszeniu na trzy lata, roczny zakaz prowadzenia tramwajów i wpłatę 15 tys. zł na rzecz rodziny chłopca. Oskarżona dobrowolnie poddała się karze.

Do tragicznego zdarzenia doszło 5 czerwca 2019 r. W środę wieczorem 8-letni chłopiec wpadł pod tramwaj. Mimo trwającej 40 minut reanimacji nie dało się go uratować. Na początku śledztwa prokuratura informowała, że tramwaj mógł wjechać na skrzyżowanie ulic Hetmańskiej i Dmowskiego, następnie okazało się, że motornicza przejechała na czerwonym świetle. W tym samym czasie na skrzyżowanie wbiegł 8-letni chłopiec. Z ustaleń śledczych wynika, że on również miał czerwone światło. Jak podaje "Głos Wielkopolski", prokuratura uznała, że 8-latek przyczynił się do tragicznego wypadku. 

>>> Korytarz ratunkowy jest przeznaczony dla karetek. Nie blokuj go, bo sam możesz kiedyś potrzebować pomocy

Zobacz wideo

Poznań. Motornicza potrąciła 8-latka. Zapadł wyrok

Proces 27-letniej motorniczej ruszył we wtorek, tego samego dnia się zakończył. Kobieta przyznała się do winy. Jak relacjonuje lokalna gazeta, ze oskarżona ze łzami w oczach podtrzymała swoje wyjaśnienia, złożone w prokuraturze. - Z naprzeciwka przejeżdżał przez skrzyżowanie tramwaj, który zasłaniał mi widok na przejście dla pieszych. Kiedy dojeżdżałam, zapaliło się światło "stop", które zakazywało mi wjazdu na skrzyżowanie - powiedziała. - Wiedziałam, że musiałabym nagle zahamować i mogłabym przez to narazić pasażerów. Dlatego zrobiłam tak jak nieraz uczą, żeby w takiej sytuacji gwałtownie nie hamować i czasem lepiej przejechać na czerwonym. Ten chłopiec wyskoczył mi nagle zza tramwaju. To były sekundy - dodała.

Motornicza została skazana rok więzienia w zawieszeniu na trzy lata, roczny zakaz prowadzenia tramwajów i wpłatę 15 tys. zł na rzecz rodziny chłopca. W sądzie obecna była matka chłopca. - Straciłam syna, ale wiem, że nie zrobiła tego specjalnie. Ona też to przeżywa... Ostatnie pół roku było dla mnie straszne. Po wypadku mąż popadł w depresję. Ja też korzystałam z pomocy psychologa. Muszę się trzymać. Mam czteroletniego syna i nie mogę mu pokazać, że się załamałam - powiedziała.

Więcej o: