Jak informuje Onet, do groźnego zarówno dla pilotów, jak i dla cywilów incydentu doszło w okolicach Malborka. Podczas lotu nad terenami cywilnymi MiG-29 zgubił spadochron służący do wyhamowywania maszyny po lądowaniu. Nie wiadomo, gdzie spadła ważąca 20 kg cześć maszyny. Trwają poszukiwania, jednak według pilotów jest to "poszukiwanie igły w stogu siana".
MON nie widzi problemu, ale sprawę bada Komisja Badania Wypadków Lotniczych Lotnictwa Państwowego. - Jeśli komisja zdołała wyjaśnić, dlaczego doszło do oderwania się spadochronu hamującego i jest w stanie wyeliminować tę przyczynę w kolejnych lotach, to samoloty mogą dalej latać - mówi były przewodniczący cywilnej Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych.
To nie pierwszy problem związany z wojskowymi myśliwcami MiG-29. W lipcu 2018 r. w wyniku katastrofy pod Pasłękiem zginął pilot. W marcu 2019 r. z powodu awarii w powietrzu pilot musiał się katapultować, a samolot został całkowicie zniszczony. W wyniku długiego uziemienia maszyn wszyscy piloci tymczasowo stracili uprawnienia do latania.
>>> Z wizytą w wieży kontroli lotów: