Bieruń. Odnaleźli wrak bombowca B-25 Mitchell. W środku szczątki radzieckich żołnierzy

Policja, prokuratura i saperzy zabezpieczają teren, na którym znaleziono wrak bombowca z czasów II wojny światowej. Lokalni historycy odkopali samolot równo 75 lat po tym, jak został zestrzelony. Na miejscu natrafili też na szczątki radzieckich żołnierzy - załogi samolotu.

Muzeum Śląskiego Września 1939 w Tychach już w piątek zapowiedziało, że w weekend będzie starać się rozwiązać zagadkę katastrofy samolotu ze stycznia 1945 roku. Przypomniało opis tamtego wydarzenia: "Na bieruńskiej Kolonii kończy się zimowy dzień, nie słychać huku armat ani wybuchów bomb, mieszkańcy kładą się do snu. I nagle, spokój ten, ok godz. 21 przerywa ryk, ludzie wybiegają na podwórka. Zauważają na bezchmurnym niebie, jak od strony Oświęcimia leci samolot oświetlony snopami świateł reflektorów, ciągnąc za sobą warkocz ognia".

Tym samolotem był B-25 Mitchell, amerykański bombowiec, używany przez radzieckie wojsko. Przetrwały relacje nt. zestrzelenia i rozbicia się maszyny, ale nie wydobyto jej wraku. Aż do teraz. 

Zobacz też: Jak Polacy złamali niemiecką Enigmę

Zobacz wideo

Grupie historyków udało się odnaleźć i odkopać wrak B-25 w lesie w okolicy Bierunia 19 stycznia, dokładnie w 75. rocznicę zestrzelenia samolotu - opisuje katowicka "Gazeta Wyborcza". Znajdował się kilka metrów pod ziemią. 

Historycy znaleźli nie tylko sam samolot, ale też szczątki dwóch członków załogi. Możliwe, że pod ziemią znajduje się jeszcze jedno ciało. Z tego powodu przerwano prace, a na miejsce wezwano policję i prokuraturę. Przeprowadzona zostanie ekshumacja zwłok. "Dziennik Zachodni" informuje, że ponadto wezwano wojskowych saperów, którzy będą zabezpieczać teren i usuwać amunicję. 

Po wydobyciu wraku ma on trafić do muzeum, gdzie będzie go można oglądać.   

Więcej o: