Podejrzany o wykorzystywanie seksualne i zgwałcenie ministranta ksiądz Krzysztof G. pracuje jako magazynier w diecezjalnym archiwum akt dawnych w Poznaniu - podała w środę "Gazeta Wyborcza". Mężczyzna w październiku 2018 r. został wydalony ze stanu duchownego.
Jak informowała "GW", arcybiskup metropolita poznański Stanisław Gądecki odmówił wydania prokuraturze akt kościelnego postępowania dotyczącego Krzysztofa G.
Po publikacji tekstu oświadczenie wydał ks. Maciej Szczepaniak, rzecznik Kurii Metropolitalnej w Poznaniu. Podkreślił, że Krzysztof G. nie jest pracownikiem kurii, ale diecezjalnego archiwum, gdzie jest zatrudniony "do czasu znalezienia innej pracy".
>>> Czy Polska jest świeckim państwem? Postanowiliśmy zapytać. Odpowiedzi były bardzo zbliżone
"Tego rodzaju praca w miejscu bez kontaktu z dziećmi czy młodzieżą nie niesie za sobą zagrożeń i jest też formą społecznej prewencji" - tłumaczy rzecznik. Podkreśla, że zatrudnienie byłego księdza "w żadnym stopniu nie jest wyrazem ochrony".
Po zgłoszeniu przypadku molestowania ksiądz został usunięty z parafii, a działania archidiecezji doprowadziły do wszczęcia postępowania kanonicznego w związku z oskarżeniem o czyny przeciwko szóstemu przykazaniu Dekalogu z osobą poniżej 18 roku życia. Wyrok sądu kościelnego o wydaleniu ze stanu kapłańskiego został wydany 31 października 2018 r.
- dodaje ks. Maciej Szczepaniak. Według relacji rzecznika mężczyzna, który miał być molestowany w przeszłości przez duchownego, nie chciał skorzystać z proponowanego przez Kościół opłacenia terapii psychologicznej.
Kuria Metropolitalna w Poznaniu informuje też, że nie mogła przekazać prokuraturze akt postępowania kościelnego, "ponieważ ich dysponentem była w tym czasie Stolica Apostolska".