Jak podaje "Fakt" przyczyną była rezygnacja jednego z ławników. Chociaż znaleziono już jego następcę, to nie miał on wystarczająco dużo czasu, by zapoznać się z zebraną przez prokuraturę dokumentacją. Akta sprawy liczą niemal 500 tomów, a sam akt oskarżenia liczy około 800 stron (4 tomy). Z tego powodu proces zamiast 8 stycznia, ruszy za nieco ponad miesiąc, w środę 12 lutego. W sprawie ma zostać przesłuchanych około 200 świadków. Do procesu powołano też 20 biegłych.
Robert J. jest oskarżony o zabójstwo ze szczególnym okrucieństwem Katarzyny Z. Według dotychczasowych ustaleń śledczych mężczyzna miał przed śmiercią torturować 23-letnią studentkę.
Prokuratura ustaliła, że 54-latek stosował wobec młodej kobiety przemoc, podawał jej też leki przeciwlękowe i przeciwpsychotyczne. Robert J. miał więzić 23-latkę oraz znęcać się nad nią psychicznie i fizycznie. Sekcja zwłok wykazała m.in. że przed śmiercią kobieta była bita twardym narzędziem, na jej ciele były ślady licznych ran kłutych, zadrapań oraz złamań. Po zabójstwie kobiety oskarżony Robert J. miał rozczłonkować jej ciało i wrzucić do Wisły. Tożsamość kobiety została ustalona dopiero po badaniach genetycznych - skóra kobiety została spreparowana tak, by przypominała kostium.
Chociaż ciało studentki zostało odkryte w 1999 roku, kilka miesięcy po jej zaginięciu, to dopiero w 2001 roku sprawą zajął się krakowski oddział archiwum X. W poszukiwaniach zabójcy pomagali biegli z Ameryki Południowej. Robert J. został zatrzymany przez śledczych w 2017 roku. Mężczyzna nie przyznał się do winy. Podczas przewodu prowadzonego przez prokuraturę oskarżony składał obszerne wyjaśnienia, jednak odmówił odpowiedzi na niektóre pytania śledczych. Za to przestępstwo grozi mu kara dożywotniego pozbawienia wolności.