Jak podaje portal naszemiasto.pl do niebezpiecznej sytuacji doszło w środę 1 stycznia około godziny 19:00. Wtedy też jadący drogą S8 w okolicach Długołęki w województwie dolnośląskim kierowcy musieli uważać na poruszającą się pod prąd ciężarówkę.
Kierowca TIR-a prawdopodobnie zdawał sobie sprawę z pomyłki, ponieważ jechał na włączonych światłach awaryjnych. Z informacji "Gazety Wrocławskiej" wynika, że ciężarówka mogła przejechać w ten sposób ponad 20 kilometrów.
Na nagraniu udostępnionym w internecie widać, jak na drogę ekspresową na wysokości Długołęki wjeżdża radiowóz na sygnale dokładnie w momencie, w którym ten sam wjazd mija TIR. Mimo tego ciężarówka nie została zatrzymana przez funkcjonariuszy. - Zajmujemy się sprawą i prowadzimy czynności identyfikacyjne w kierunku namierzenia kierowcy i ustalenia co było powodem jego zachowania - przekazał asp. Szt. Łukasz Dutkowiak z Komendy Miejskiej Policji we Wrocławiu. Kierowca może odpowiedzieć nawet za spowodowanie zagrożenia bezpieczeństwa w ruchu.
Rajd pod prąd ciężarówki na S8 całe szczęście nie zakończył się żadnym wypadkiem. Nie jest to jednak pierwszy taki przypadek na trasie, kiedy kierowcy mylnie wjeżdżają na drogę i jadą pod prąd. Po śmiertelnym wypadku, do którego doszło w tym samym miejscu w 2014 roku, komendant policji w Oleśnicy wystąpił do GDDKiA z wnioskiem o kontrolę oznakowania. We wniosku napisał, że każdego dnia na S8 jakieś auto wjeżdża pod prąd, a próby zawrócenia stwarzają ogromne zagrożenie dla kierowców. Po kontroli GDDKiA nie stwierdziła jednak żadnych nieprawidłowości.
>> Tak powinien wyglądać korytarz życia. Policja chwali kierowców na S8 >>