Ciemna strona sylwestra. Całe chodniki usłane martwymi ptakami. "Oto efekt fajerwerków"

"Co roku to samo! Po co te zwierzęta ratować, by później w jedną noc je wybić!" - napisali na Facebooku członkowie Nyskiego Pogotowania Opiekuńczo-Adopcyjnego dla Zwierząt ŁAPA, zamieszczając zdjęcie dzięcioła, który nie przeżył sylwestrowej nocy. Jak co roku fajerwerki przysporzyły cierpienia dzikim i domowym zwierzętom.

Fajerwerki wystrzeliwane co roku z okazji sylwestrowej zabawy szkodzą zwierzętom i zanieczyszczają środowisko. Z tego powodu kolejne miasta, m.in Warszawa, Kraków, Wrocław, Gdańsk i Zakopane, rezygnują z pokazu fajerwerków na miejskich imprezach sylwestrowych i starają się ograniczyć ich negatywne skutki.

>>> Sylwester to dla zwierząt prawdziwe piekło. Zobacz wideo:

Zobacz wideo

"Oto proszę Państwa jest efekt fajerwerków"

Dużo pisze się o wpływie fajerwerków na psy i inne zwierzęta domowe. Słuch wielu zwierząt jest znacznie bardziej wrażliwy niż nasz - wybuchy powodują nie tylko strach, ale też ból. Jednak również dzikie zwierzęta, takie jak ptaki, cierpią podczas sylwestrowej nocy.

Sprawę tę poruszyli członkowie Nyskiego Pogotowania Opiekuńczo-Adopcyjnego dla Zwierząt ŁAPA. "Ten dzięcioł duży miał dzisiaj wrócić na wolność, po ponad 3 tygodniach leczenia, znaleziony dzisiaj martwy wraz z innymi drobnymi ptakami (m.in. wróbel)" - piszą na Facebooku.

Podobne świadectwa zamieszczają użytkownicy Twittera. "Warszawa. Ptasie ofiary ludzkiej głupoty" - napisał Michał Witkowski. Mężczyzna opublikował nagranie, na którym widać chodnik usłany martwymi ptakami, zbieranymi przez inspektorów sanitarnych do plastikowych worków.

Psy uciekają i gubią się w sylwestrową noc

Jak co roku w sylwestrową noc ucierpiały psy. Kilkadziesiąt wezwań do psów, które uciekły w wyniku wybuchów petard odnotował sylwestrowy patrol Fundacji Animal Rescue Polska. Większość czworonogów wróciła do właścicieli, kilka zwierząt pojechało do schroniska.

Jak powiedział Dawid Fabjański z Fundacji, zdarzały się też przypadki, że psy wystraszone fajerwerkami zerwały się ze smyczy i zginęły pod kołami samochodów. - Obydwa psy zerwały się, bo fajerwerki nie były puszczane o północy, a od wczesnych godzin południowych. Opiekunowie psów tak naprawdę nie wiedzą, kiedy mogą wyjść z psami na ostatni przed sylwestrem spacer. Są osoby, które specjalnie rzucały petardy w stronę zwierząt - takie zgłoszenia do nas też docierały. Nasza fundacja zarówno w zakresie potrąceń, jak i złośliwego rzucania petard w stronę zwierząt, będzie kierować zawiadomienia o wykroczeniach na policję - zaznaczył Fabjański.

Jak podkreślił, mimo tych smutnych wydarzeń, coroczne apele do właścicieli zwierząt przynoszą coraz lepsze efekty. - Sama akcja pokazuje, że nasze apele do właścicieli zwierząt przynoszą skutek. W tym roku zgłoszeń było mniej niż w zeszłym. Jednak ciągle apelujemy, aby na spacer przed sylwestrem wyjść wcześniej, sprawdzić, czy czip jest zarejestrowany w bazie danych oraz czy obroża i szelki nie są za luźne. Około czwartej w nocy przestaliśmy otrzymywać zgłoszenia. Kolejne pojawiły się około jedenastej i dotyczyły dzikich zwierząt, którymi też się zajęliśmy - wyjaśniał Fabjański.

Fabjański apeluje już na przyszły rok: jeśli już koniecznie musimy odpalać fajerwerki, powinniśmy robić to tylko około północy.

Więcej o: