Do Zakopanego przyjechały tłumy na organizowanego przez Telewizję Polską "Sylwestra Marzeń". Taka mas turystów daje się we znaki miastu. W ciągu dnia tworzyły się ogromne korki na głównych drogach. "Tygodnik Podhalański" pisał, że "Zakopane pęka w szwach". Samochody przejeżdżały nawet przez Park Miejski. Zabrakło miejsc parkingowych, więc kierowcy, jak zauważał portal, zostawiali auta niemal wszędzie.
Jak poinformowali dziennikarze portalu, jeden z samochodów uderzył w drzewo. Nie ma informacji o osobach poszkodowanych.
Już kilka godzin temu zapełniły się kosze na Krupówkach. Tłumy odwiedzających miasto zostawiali śmieci w przypadkowych miejscach - na murkach, w pojemnikach na psie odchody i wokół koszy.
Na Krupówkach właściciele sklepów zabezpieczyli swoje witryny dyktą w obawie przed ich zniszczeniem. W przeszłości w czasie sylwestrowej zabawy dochodziło do takich incydentów.
Funkcjonariusze policji odbierają zgłoszenia dotyczące nieprawidłowego parkowania, awantur w pensjonatach czy bójek. Jedna z mieszkanek Zakopanego poinformowała o tym, że na przystanku autobusowym obok jej domu co roku turyści odpalają fajerwerki. Jak podkreśliła, wraz z rodziną musi czuwać, aby drewniane budynki nie stanęły w ogniu.
Mieszkam na Cyrhli, po sąsiedzku jest przystanek autobusowy, przy którym rokrocznie gromadzą się turyści i w sylwestrową noc odpalają fajerwerki. To, że noc nieprzespana przez hałas to pół biedy. Ale musimy całą rodziną czuwać, bo wszystkie nasze zabudowania są drewniane, pilnujemy żeby nam się dom nie zajął od ogni i iskier
- zaalarmowała "TP" jedna z czytelniczek. To niejedyne miejsce w Zakopanem, gdzie mieszkańcy obawiają się o swoje drewniane domy.