Otwarcie 25-kilometrowego odcinka drogi ekspresowej S5 odbyło się w poniedziałek. Udostępniona kierowcom trasa biegnie od Jaroszewa do granicy województw kujawsko-pomorskiego i wielkopolskiego. Na otwarciu drogi stawili się politycy PiS - m.in. posłanka Ewa Kozanecka i poseł Piotr Król, a także wicewojewoda Józef Rumlau.
Oprócz oficjeli na uroczystość przyjechała rodzina Krystiana Łazińskiego, który w listopadzie zginął w wypadku właśnie na tej trasie. 37-letni mężczyzna w samochodzie osobowym zderzył się czołowo z busem. Zginął na miejscu.
>>> To nagranie z wypadku pokazuje, dlaczego powinniśmy wozić dziecko w foteliku:
Według brata ofiary, prawnika Marcina Łazińskiego, który na co dzień mieszka w Australii, droga była nieprawidłowo oznaczona, co przyczyniło się do tragedii. Niedawno sprawie Łazińskich obszerny materiał poświęcił program "Uwaga" TVN. Według rodziny zmarłego, która obserwowała miejsce wypadku, przez brak odpowiednich oznaczeń wielu kierowców w tym miejscu sądziło, że mogą korzystać z dwóch pasów ruchu jak na autostradzie. - Zawiozłem materiał do prokuratury w Żninie i na policję. Powiedziałem, że tam dojdzie do kolejnego śmiertelnego wypadku. Jak wróciłem z obiadu, chciałem jeszcze raz to raz nagrać, dojeżdżam, a tu okazało się, że droga jest zamknięta - opowiadał w "Uwadze" Marcin Łaziński.
Zaledwie kilka dni po tragicznym zdarzeniu doszło do kolejnego śmiertelnego wypadku. Dopiero wtedy drogowcy ustawili na trasie słupki oddzielające pasy ruchu. Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad utrzymuje, że droga od początku była prawidłowo oznaczona. Ten wątek cały czas bada prokuratura.
W poniedziałek oprócz Marcina Łazińskiego na uroczyste otwarcie drogi przyszli narzeczona Krystiana oraz jego rodzice. - Wysłaliście ludzi, mojego brata, na śmierć. Oby nikogo już więcej takie nieszczęście nie dotknęło - mówił do polityków i urzędników cytowany w "Gazecie Pomorskiej" prawnik. Z kolei jak relacjonuje "Gazeta Wyborcza", mężczyzna w symbolicznym geście przekazał Tomaszowi Okońskiemu, rzecznikowi bydgoskiego oddziału GDDKiA, urnę z czerwoną wstążką. - To urna na prochy następnej ofiary, która zginie przez waszą niekompetencję i zaniedbanie - powiedział.