"Przede mną jeden z przełomowych momentów w moim życiu" - rozpoczyna swój długi wpis na Facebooku Kamil Durczok. Były dziennikarz przypomina, że w środę Sąd Okręgowy w Katowicach zdecyduje w sprawie aresztu, o który wnioskowała prokuratura. Przypomnijmy, że sąd pierwszej instancji nie przychylił się do tego wniosku, ale śledczy złożyli zażalenie na tę decyzję.
Durczok pisze na Facebooku, że chciałby napisać, "co o tym wszystkim myśli i jaka jest prawda", ale nie może. "To, co wiem, z czym mogłem się zapoznać po zatrzymaniu przez CBŚP i przesłuchaniach w Prokuraturze, objęte jest tajemnicą śledztwa" - wyjaśnia. W kolejnym akapicie stwierdza, że "sprawa jest znacznie bardziej skomplikowana niż jej medialny przekaz". "Przede wszystkim pokazuje, jak bardzo zawieść może bank, instytucja, w której pokłada się zaufanie, jak zawodzą procedury oraz ludzie, którzy w nim pracują" - czytamy we wpisie.
"Wierzę, że na całą prawdę przyjdzie w końcu czas. Podobnie jak na pociągnięcie do odpowiedzialności banku i pracujących w nim ludzi, którzy powinny wiedzieć, do czego doprowadziła ich chciwość, zachłanność i nieetyczne działania" - stwierdza dalej Durczok.
Były dziennikarz bezpośrednio komentuje wniosek o areszt. Sugeruje, że prokuratura jest w błędzie, co do prawdopodobieństwa mataczenia. "Wyjaśniam więc, że wiedziałem o sprawie od czterech miesięcy, bo wtedy napisały o niej po raz pierwszy media. Gdybym zamierzał mataczyć, uciekać, czy w jakikolwiek sposób utrudniać postępowanie, uczyniłbym to w ciągu tych czterech miesięcy" - pisze Durczok. "Spokojnie czekałem na szansę złożenia wyjaśnień. Szkoda, że musiało je poprzedzić zatrzymanie na ulicy i doprowadzenie w kajdankach. Zaręczam, że stawiłbym się sam, bez zwłoki i na każde wezwanie" - stwierdza.
>>> Danuta Hübner komentuje projekt PiS dotyczący dyscyplinowania sędziów
W dalszej części wpisu Durczok komentuje decyzję sądu I instancji o odrzuceniu wniosku o areszt. Przy okazji były dziennikarz komentuje bieżącą sytuację w polskim sądownictwie. "Sąd, rozpatrując wniosek o tymczasowe aresztowanie, był w stanie spojrzeć na sprawę w sposób wnikliwy i rzetelny. I to nie dlatego, że stanął przed nim Kamil Durczok, tylko dlatego, że był wolny od nacisków i niezależny" - stwierdza. "Dlatego pojęcie 'wolnych sądów' jest dla mnie tak ważne i ma tak ogromne znaczenie, choć wielu ludzi uważa je za nieistotne. Pewnie nigdy nie stanęli oni w obliczu takiej sytuacji, w jakiej ja się znalazłem. I oby nie stanęli. Gdyby jednak było inaczej, życzę im, by Sąd był w ich przypadku tak dociekliwy i sumienny, jak w moim" - pisze dalej.
Kamil Durczok został zatrzymany 2 grudnia w sprawie podrobienia dokumentów. Były dziennikarz jest podejrzany o to, że podrobił podpis byłej żony na wekslu opiewającym na sumę ponad dwóch milionów franków szwajcarskich. Sprawa dotyczy kredytu zawartego w sierpniu 2008 roku. W tym roku bank, który udzielił pożyczki, zwrócił się do byłej żony Kamila Durczoka z wezwaniem do wykupu weksla z powodu nieuiszczenia należności. Kobieta zaprzeczyła, że złożyła swój podpis na wekslu - twierdzi, że nigdy go nie widziała.