Z informacji RMF FM wynika, że w poniedziałek zatrzymano przedsiębiorcę Zbigniewa Stonogę. Jak podała Polska Agencja Prasowa, przedsiębiorca dopiero usłyszy zarzuty. Według śledczych mężczyzna prowadził fundację charytatywną swojego imienia i w porozumienia z dwoma innymi mężczyznami przywłaszczył sobie 927 tys. zł z 953 tys. zł wpłaconych przez darczyńców. Pieniądze miały trafić do warszawskiej spółki, którą S. nieformalnie kontrolował. Dalej pieniądze trafiały na konta przedsiębiorcy. Ta działalność miała trwać dwa lata.
Ponadto, zdaniem prokuratury, biznesmen organizował niezgodne z prawem loterie, w których nagrodami były luksusowe samochody. Zatrzymany nie przedstawił też sprawozdań finansowych za 2016 i 2017 rok.
>>> Zatrzymanie Marka Falenty w Hiszpanii:
Zarzuty, które grożą Stonodze dotyczą przywłaszczenia powierzonych środków, prania brudnych pieniędzy, a także nieprawidłowości w rozliczaniu środków fundacji i nielegalnego organizowania gier losowych. S. grozi do 15 lat więzienia. Informacja o zatrzymaniu Stonogi wcześniej pojawiła się na Facebooku przedsiębiorcy. Poinformowano też o przeszukaniu jego mieszkania.
O słynącym z wulgarnego języka przedsiębiorcy zrobiło się głośno w 2012 r. , gdy na prowadzonym przez siebie salonie samochodowym wywiesił wulgarny baner o treści: "Wypier...ł nas Urząd Skarbowy W-Wa Targówek na kwotę 1 900 000 złotych. Dziękujemy ci, zas**ny fiskusie". Jak podawała kilka lat temu "Gazeta Wyborcza" nazwisko przedsiębiorcy pojawiało się w aktach sądowych kilkudziesięciu spraw. W 2015 r. Stonoga na swojej stronie internetowej opublikował akta sprawy tzw. afery podsłuchowej. Chodzi o taśmy, na których zarejestrowano najważniejszych polityków w państwie.