W pierwszej instancji Jan Śpiewak został uznany za winnego zniesławienia i zobowiązany do zapłacenia grzywny w wysokości 5 tysięcy złotych i nawiązki w wysokości 10 tysięcy. Sąd Apelacyjny utrzymał ten wyrok.
Śpiewak informował, że Bogumiła Górniowska - Ćwiąkalska brała udział w reprywatyzacji jednej z warszawskich kamienic. Ujawnił w połowie 2016 roku mechanizmy tak zwanej dzikiej reprywatyzacji w Warszawie. Z jego publikacji wynikało, że w prywatyzowaniu stołecznych nieruchomości brali udział między innymi miejscy urzędnicy, prawnicy, a także powiązani z urzędnikami przedsiębiorcy. Górniowska została kuratorem dla spadkobiercy jednej z nieruchomości, jednak zaprzeczała, jakoby wiedziała, iż mężczyzna nie żyje i miałby teraz 118 lat. Śpiewak oskarżał ją o przejęcie kamienicy metodą "na kuratora".
Górniowska skomentowała decyzję sądu w rozmowie z Onet.pl. Zarzuciła Śpiewakowi, że "wykorzystuje tę sprawę dla własnych celów politycznych". Podała argument, że posługuje się jej nazwiskiem panieńskim - a więc i nazwiskiem byłego ministra - choć ona sama się nim nie posługuje. Powiedziała, że zarzuty Śpiewaka to "bzdury". Dodała, że uważa za "słuszne" działania aktywisty na rzecz ochrony lokatorów. - Tylko niech robi to zgodnie z prawem i nie krzywdząc innych - stwierdziła.
Sam Śpiewak skomentował wyrok na Facebooku. "Przegrałem. Sąd uczynił mnie kryminalistą. Za obronę słabszych, za obronę sprawiedliwości. Za ujawnienie, że córka ministra Ćwiąkalskiego brała udział w nielegalnej reprywatyzacji kamienicy na Ochocie jako kurator 120-latka. Jestem jedyną osobą skazaną już dwukrotnie prawomocnym wyrokiem w związku z afera reprywatyzacyjna" - napisał.
Stwierdził też, że aktywiści "udowodnili, że mecenas Ćwiąkalska wielokrotnie nie dopełniła swoich obowiązków a swoimi działaniami doprowadziła do tragedii i dramatu lokatorów". Dodał, że "mamy sądy rodem z ustrojów autorytarnych" oraz, że sądy "w obronie przywilejów elit nie wahają się łamać prawa".