Kamil Durczok przyznał się do winy. Podrobił podpis żony, by wziąć kredyt. Grozi mu od 5 do 25 lat więzienia

Kamil Durczok przyznał się do podrobienia podpisu na wekslu z sierpnia 2008 roku i sfałszowania innych dokumentów. Grozi mu od pięciu do dwudziestu pięciu lat pozbawiania wolności.

W poniedziałek Durczok został doprowadzony do prokuratury w Katowicach, gdzie usłyszał zarzuty podrobienia dokumentów oraz doprowadzenia banku do niekorzystnego rozporządzenia mieniem wielkiej wartości. Noc spędził w areszcie.

Durczok podrobił podpisy żony, żeby wziąć kredyt

Jak informuje "WP", Durczok przyznał się do podrobienia podpisu na wekslu z sierpnia 2008 roku na sumę 2 035 729,30 franków szwajcarskich oraz do sfałszowania innych dokumentów bankowych m.in. deklaracji wekslowej i oświadczenia o podaniu się egzekucji bankowej. 

Oznacza to, że potwierdziły się zarzuty jego byłej żony. Twierdziła ona, że podpisy na dokumentach sprzed lat (z czasów, gdy byli jeszcze małżeństwem) nie należą do niej. Jak mówiła, "dowiedziała się, że jest osobą rzekomo poręczającą kredyt Kamila Durczoka dopiero, gdy bank wezwał ją do spłaty zaległej należności jej byłego męża". Za czyn z artykułu 310 par. 1 kk dziennikarzowi grozi od pięciu do 25 lat pozbawienia wolności - podaje "WP".

Zawiadomienie na Durczoka do prokuratury oprócz byłej żony złożył Getin Bank SA, który udzielił mu 2,9 mln zł kredytu. Dziennikarz nie przyznał się do oszustwa na szkodę banku.

W lipcu 2019 z kolei pisaliśmy, że Kamilowi Durczokowi przedstawiono zarzuty prowadzenia pod wpływem alkoholu i spowodowania zagrożenia katastrofą w ruchu lądowym. Miał on spowodować kolizję na autostradzie A1 pod Piotrkowem Trybunalskim, mając 2,5 promila alkoholu w wydychanym powietrzu.

>>> Dlaczego polskie drogi pełne są piratów drogowych? Zobacz wideo:

Zobacz wideo
Więcej o: