Jeden z radnych ze Strzegomia w rozmowie z portalem WP.pl jest zdania, że afera dotycząca zdemolowanego pokoju w hotelu została wyolbrzymiona. - Od lat choruję na refluks i chorobę wrzodową żołądka. W nocy, podczas snu, w sposób niekontrolowany zrzuciłem treść żołądka, nie zdążając dojść do WC. Pobrudziła się pościel i wykładzina. Jest mi bardzo przykro - wyjaśnił radny Cezary Włodarczyk i inny uczestnik incydentu.
Niemieckie media poinformowały wczoraj, że polska delegacja, której przewodził burmistrz Strzegomia Zbigniew Suchyta, została oskarżona o zdemolowanie pokoju w partnerskim mieście Torgau. Delegacja miała w październiku nocować w trzygwiazdkowym hotelu Central. Krótko po wizycie hotel wystawił rachunek na kwotę 1460 euro za sprzątanie pomieszczeń hotelu.
Uczestnicy delegacji mieli zapłacić z własnych pieniędzy za koszty wymiany pościeli i materacy. - Nie chodzi o rachunek, samo sprzątanie po nich było upokarzające. Nigdy czegoś takiego nie doświadczyliśmy. Ci ludzie byli całkowicie pijani - powiedział jeden z pracowników ośrodka, gdzie mieszkała delegacja.
Radny Cezary Włodarczyk zaprzeczył, by w pokoju zajmowanym przez radnych ze Strzegomia zorganizowano głośną imprezę oraz nie potwierdził, że w pokoju hotelowym pozostawiono odchody. - Uprzątnęliśmy pokój w stopniu wystarczającym. Być może należało od razu uprzedzić obsługę - powiedział polityk. Radnych dziwi także późna reakcja burmistrz niemieckiego Torgau. - Może pani burmistrz chodzi o kampanię wyborczą. Incydent miał przecież miejsce ponad miesiąc temu. Dlaczego teraz to ujawniają? Przecież zapłaciliśmy za szkody i to był bardzo wysoki rachunek - powiedział.
W oświadczeniu na Facebooku Romina Barth tak argumentowała zerwanie 22-letniego partnerstwa ze Strzegomiem: "Nie możemy wysyłać naszych dzieci do miasta, którego najwyżsi przedstawiciele zachowują się w ten sposób. Nie jest to moja decyzja, ale większości radnych".