Ks. Adam Pawłowski: "Arcybiskup Juliusz Paetz molestował kleryków i znam jego ofiary"

Gdy abp Juliusz Paetz zmarł, rozpoczęła się burzliwa dyskusja na temat tego, gdzie powinien zostać pochowany. Jedną z osób, która sprzeciwiała się grzebaniu arcybiskupa w katedrze w Poznaniu, był ksiądz Adam Pawłowski. Jego zdaniem oczywistym jest, że zmarły arcybiskup molestował kleryków. Duchowny przyznał, że zna jego ofiary.

Arcybiskup Juliusz Paetz zmarł w piątek 15 listopada w wieku 84 lat. W dniu jego śmierci Archidiecezja Poznańska poinformowała, że miejsce pochówku duchownego zostało skonsultowane nie tylko z rodziną zmarłego, ale także ze Stolicą Apostolską i Nuncjaturą Apostolską w Polsce. Zostało to odebrane jako zapowiedź pochówku duchownego w poznańskiej katedrze, ponieważ z kodeksu prawa kanonicznego wynika, że biskup powinien zostać pochowany właśnie tam. Sprzeciwili się temu m.in. księża, naukowcy i ludzie związani z Kościołem, którzy zaapelowali publicznie do arcybiskupa Stanisława Gądeckiego, by zmienił decyzję w tej sprawie. Finalnie abp Paetz został pochowany poza katedrą, na niewielkim cmentarzu na Starołęce.

>>> Zapytaliśmy, czy Polska jest państwem świeckim

Zobacz wideo

Arcybiskup Paetz miał skrzywdzić 20 kleryków

Jedną z osób, która była przeciw pochowaniu abp. Juliusza Paetza w katedrze, był proboszcz z podpoznańskiego Rogalina, ksiądz Adam Pawłowski. Zdaniem duchownego oczywistym jest, że zmarły molestował kleryków.

-  Byłem klerykiem, gdy pod koniec lat 90. abp Paetz przychodził do Poznania z Łomży. Wtedy pojawiły się plotki o jego zachowaniach homoseksualnych podczas pracy w Watykanie, a potem jako biskupa w Łomży. Wówczas uznaliśmy to za plotki. Ale gdy zaczął pracę w Poznaniu, zaczął molestować kleryków, dotykał ich w intymne miejsca, składał niemoralne propozycje spędzenia wspólnej nocy w jego pałacu. Ja nie padłem jego ofiarą, ale wiem, którzy koledzy i znajomi z seminarium zostali skrzywdzeni - opowiadał ksiądz Pawłowski w rozmowie z "Głosem Wielkopolskim"

Z opowieści ks. Pawłowskiego wynika, że abp. Paetz skrzywdził co najmniej 20 kleryków. Duchowny opowiedział, że niektóre z jego ofiar odeszły z seminarium, a ówcześni przełożeni wstawiali się za poszkodowanymi, składając pisma do Nuncjatury Apostolskiej w Polsce i samego Watykanu. Były one jednak blokowane.

- Dopiero, gdy przyjaciółka papieża Jana Pawła II, czyli Wanda Półtawska, dosłownie pod bielizną przemyciła listy do papieża, sprawy przyspieszyły. W 2001 roku do Poznania przyjechała komisja złożona z watykańskich księży prawników. Zebrali relacje ofiar. W efekcie abp Paetz już po artykule w „Rzeczpospolitej” został poproszony o dymisję, którą złożył. Niestety, on do winy publicznie się nie przyznał, a przez lata Kościół nie informował wiernych o powodach jego dymisji - opowiedział ksiądz Adam Pawłowski.

Ks. Adam Pawłowski: Wina arcybiskupa Juliusza Paetza jest oczywista

Dziennikarze "Faktu" zapytali rogalińskiego proboszcza, dlaczego zdecydował się opowiedzieć tę historię publicznie dopiero po śmierci abp. Paetza. Duchowny powiedział, że jednym z powodów jest fakt, że nie jest to nic nowego, a sprawa molestowania, którego dopuszczał się arcybiskup znana jest od lat.

- Po drugie, w kontekście pogrzebu arcybiskupa Paetza wiele osób pytało mnie czy był winien, czy nie. Te pytania mnie zadziwiały, bo te rzeczy są oczywiste. Ale ze strony Kościoła dotąd brakowało jasnego komunikatu w tej sprawie, brakowało nazwania sprawy, przeproszenia, odpokutowania - powiedział ks. Pawłowski, zaznaczając, że brak jawnego ukarania sprawcy może mieć wpływ na spadek zaufania do instytucji Kościoła i zniechęcać osoby, które rozważają wstąpienie w stan duchowny. 

Więcej o: