Jacek Międlar mówił o "żydowskim nowotworze". Prokuratura: Nie można mu przypisać zamiaru znieważenia

Prokuratura w Białymstoku umorzyła śledztwo ws. kazania, które Jacek Międlar wygłosił w 2016 r. Mówił wtedy między innymi o "żydowskim motłochu". Śledczy oparli się na opinii biegłego, z której wynika, że "nie można przypisać zamiaru znieważenia czy też nawoływania do nienawiści".

Jak podało oko.press, białostocka prokuratura umorzyła śledztwo dotyczące kazania Jacka Międlara z kwietnia 2016 r. - Ciemiężyciele i otumaniony, pasywny, żydowski motłoch będzie chciał was rzucić na kolana, przeczołgać, przemielić, a na końcu będzie chciał was wypluć, bo jesteście niewygodni - mówił wówczas Międlar.

>>> Tak wyglądał Marsz Niepodległości. Okrzyki "PiS, PO - jedno zło"

Zobacz wideo

Kolejny cytat: - Zero tolerancji dla ogarniętej nowotworem złośliwym Polski i Polaków. Zero tolerancji dla tego nowotworu. Ten nowotwór wymaga chemioterapii (...) i tą chemioterapią jest bezkompromisowy narodowo-katolicki radykalizm. 

Śledztwo ws. słów Międlara wszczęła najpierw prokuratura rejonowa. Jednocześnie do Prokuratury Rejonowej Wrocław-Stare Miasto wpłynęło doniesienie za nawoływanie do nienawiści podczas marszu narodowców 11 listopada. Tam, jak informuje oko.press, Międlar miał porównywać Żydów do robactwa.

Jacek Międlar mówił o "żydowskim motłochu". Prokuratura umarza

We Wrocławiu ruszyło szeroko zakrojone śledztwo. Prokuratorzy mieli przygotować akt oskarżenia o nawoływanie do nienawiści w tzw. czynie ciągłym, a to oznaczało też powrót do kazania w Białymstoku. Postępowanie dotyczyło też wielu innych wypowiedzi ówczesnego księdza, które wygłaszał w mediach. W sierpniu 2018 r. śledztwo przejęła Prokuratura Okręgowa w Białymstoku. Do sprawy powołany biegłych z zakresu językoznawstwa i teologii. 

Dlaczego prokuratura ostatecznie umorzyła śledztwo? - Prokurator, który prowadził śledztwo, uzyskał uzupełniającą opinię biegłego z zakresu nauk teologicznych i medioznawstwa. Wnioski płynące z tej opinii uzasadniły przyjęcie, iż podejrzanemu nie można przypisać zamiaru znieważenia czy też nawoływania do nienawiści, a wynika to z kontekstu, w jakim te wypowiedzi padały - powiedział "Gazecie Wyborczej" Łukasz Janyst, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Białymstoku. Jak podkreślił prok. Janyst, biegły powołany do sprawy uwzględnił "kontekst językowy, semantyczny, jak i teologiczny, społeczny, historyczny".  

Więcej o: