Małgorzata Gersdorf, pierwsza prezes Sądu Najwyższego, 8 listopada odebrała w Bonn Międzynarodową Nagrodę Demokracji. Sędzię wyróżniono za m.in. "obronę demokracji i państwa prawa w Polsce". Już dzień później portal wPolityce.pl podniósł larum, tekstem zatytułowanym:
Nagroda za donoszenie na Polskę? 10 tysięcy euro i medal od niemieckiej fundacji i bujdy o łamaniu praworządności
>>> Sąd Najwyższy rozpatrywał protesty wyborcze PiS
Spotkało się to z reakcją rzecznika SN sędziego Michała Laskowskiego, który przekazał, że prof. Gersdorf odmówiła przyjęcia gratyfikacji finansowej. Laskowski pisze zresztą bezpośrednio do autorów tekstów o nagrodzie dla Gersdorf:
Z uwagą obserwować będziemy reakcję portalu "wPolityce.pl" na informacje Sądu Najwyższego. Reakcja ta, lub jej brak, zapisze się zapewne w annałach fascynującej historii etyki zawodowej dziennikarzy.
Tego samego dnia, czyli 12 listopada, na stronach SN opublikowano też pełną treść wystąpienia Gersdorf w Bonn. Wspomniany serwis opisuje je jako "Szokujące wystąpienie Gersdorf w Niemczech".
Tymczasem, jak czytamy na stronach Sądu Najwyższego, Gersdorf mówiła m.in.:
Dziś przychodzi mi przyjąć od Państwa nagrodę, którą odbieram nie tyle w swoim imieniu, ale w imieniu polskiego społeczeństwa oraz wszystkich sędziów w Polsce, którzy mimo mowy nienawiści, ograniczania ich praw, niekonstytucyjnych zmian w wymiarze sprawiedliwości, w tym w zakresie dotyczącym ich odpowiedzialności dyscyplinarnej, niestrudzenie stoją na straży rządów prawa, praworządności i ochrony praw człowieka.
Pierwsza prezes SN zaznaczała, że w ramach swojej aktywności, zresztą nie tylko ona, ale i inni sędziowie, nie atakują samej władzy, ale wyrażają sprzeciw wobec "tworzenia przez tę władzę systemu". Jakiego dokładnie? Tak wyjaśniała to Gersdorf:
Przeciwko tworzeniu przez tę władzę systemu, który wprawdzie formalnie opiera się na stanowionym prawie, ale faktycznie prowadzi do takiego ukształtowania wymiaru sprawiedliwości, w którym fundamentalne i przez lata niepodważalne zasady rządów prawa zostają ewidentnie naruszone.
Najostrzejszy wątek wystąpienia Małgorzaty Gersdorf to jej wzmianka o tym, że nie musi, zwłaszcza będąc w Niemczech, tłumaczyć, do czego może prowadzić "instrumentalne spoglądanie na prawo oraz wybory".
Później padło:
Doświadczenie lat 30 ubiegłego wieku nauczyło nas wiele. Dziś powstaje pytanie, czy potrafimy wyciągnąć z tego wnioski. Zastanówmy się zatem, jaka jest relacja pomiędzy demokracją, rządami prawa, zasadą podziału władz oraz pozycją władzy, którą reprezentuję – to jest władzy sądowniczej.