Rzecznik zoo w Poznaniu poinformowała, że zły stan psychiczny zwierząt wynika między innymi z traumy związanej z transportem. - One właściwie były przygotowane na śmierć w tych skrzyniach - dodała Małgorzata Chodyła.
W jakim stanie są tygrysy? Rozmowa z pracowniczką ZOO w Poznaniu:
- Tygrysy są w bardzo złym stanie psychicznym. Tylko fizycznie czują się lepiej, co w tej chwili nie rozstrzyga, czy uda nam się je uratować. Kilka osobników, o które bardzo się martwimy, są w tak silnej depresji, że nie zawsze podejmują jedzenie - powiedziała w rozmowie z portalem tvp.info rzecznik prasowa poznańskiego zoo Małgorzata Chodyła. Zwierzęta mimo odpoczynku, snu, dostępu do jedzenia i wody oraz pomocy udzielonej im przez weterynarzy i opiekunów, cały czas pozostają nieufne i niespokojne.
Rzecznik zoo podkreśla także, że osoby przygotowujące transport tygrysów musiały zakładać, że nie wszystkie zwierzęta przeżyją tę podroż. - To, jak zostały zapakowane na podróż liczącą ok. 5 tys. kilometrów nie wskazywało, że komuś zależało na ich przeżyciu. One jechały w zbyt ciasnych klatkach. To cud, że udało się część ich uratować - podsumowała rzecznik.
Dziesięć tygrysów miało zostać przetransportowanych z Włoch do republiki Federacji Rosyjskiej - Dagestanu. Ciężarówka, w której znajdowały się zwierzęta, utknęła jednak na polsko-białoruskim przejściu granicznym w Koroszynie. W wyniku długiego przejazdu i postoju na granicy, a przede wszystkim zaniedbań organizatorów, jedno ze zwierząt padło. Pozostałych dziewięć tygrysów udało się przewieźć do poznańskiego ogrodu zoologicznego. Stan dwóch zwierząt pozwolił na ich dalszy transport do Człuchowa w województwie pomorskim. Pozostałe dochodzą do siebie w zoo w Poznaniu, skąd trafią do azylu w Hiszpanii. Organizator przewozu zwierząt, Rinat V, ma odpowiadać za zanęcanie się nad zwierzętami. Grozi mu za to do trzech lat pozbawienia wolności.