Od 23 października nauczyciele mogą indywidualnie przystąpić do strajku włoskiego zainicjowanego przez Związek Nauczycielstwa Polskiego. Za takim rozwiązaniem opowiedziało się 55,3 procent nauczycieli, którzy wzięli udział w ankiecie ZNP. W związku z tym część nauczycieli nie wykonuje pozastatutowych zadań. Niektórzy pracownicy oświaty krytykowali ten pomysł jako "symboliczny gest niemocy", domagając się zorganizowania kolejnego strajku generalnego.
W związku narodził się pomysł przeprowadzenia dodatkowych pikiet, które zapoczątkowane zostaną przez jego krakowski oddział. Na stronie internetowej ZNP napisano: "8 kwietnia 2019 r. rozpoczął się największy strajk w polskiej oświacie - strajk na rzecz dobrej edukacji. Dobra edukacja to wciąż jest nasz cel! Dlatego w ósmym dniu każdego miesiąca spotykamy się, by wspólnie przypomnieć, że edukacja jest największą dziedziną".
Jak podaje "Wyborcza", co miesiąc nauczyciele mają protestować w innym mieście w Polsce - na początku będzie to Kraków, a później Gdańsk i Katowice. Dodatkowo, nauczyciele mają w szkołach przypominać o swoich postulatach dotyczących wzrostu wydatków na edukację, podwyżce płac, zmniejszenia biurokracji czy zwiększenia autonomii w szkołach.
Prezes lubelskiego okręgu ZNP Adam Sosnowski w rozmowie z "Kurierem Lubelskim" przyznał, że 12 listopada podczas prezydium Związku Nauczycielstwa Polskiego w Warszawie ustalone zostaną szczegóły comiesięcznych protestów. - Obiecane nam przez rząd podwyżki są w zapisie z datą tylko do 31 grudnia. Tego, co będzie dalej nie wie nikt. 6 procent podwyżki wynagrodzeń, które mieliśmy dostać nie jest zapisane w ustawie budżetowej na przyszły rok i to jest niepokojące dla nas - argumentował konieczność dalszych manifestacji Adam Sosnowski.