Danuta Wieczorkiewicz, prezes Fundacji "Zobacz... JESTEM": Depresja to choroba wieloczynnikowa. Powodów, dla których zaczyna się rozwijać, jest wiele. Może być konsekwencją trudnych relacji domowych, ale też traumy czy nawet poważnej choroby somatycznej. Może również wynikać z odziedziczonej podatności na zachorowanie. Istnieją oczywiście tzw. czynniki chroniące, dzięki którym dzieci będą bardziej odporne na tę chorobę. To m.in. prawidłowy rozwój emocjonalny, dobrze funkcjonująca rodzina, pozytywne relacje w szkole, zainteresowania, wsparcie społeczne. Tak naprawdę jednak depresja może pojawić się w każdej rodzinie.
To bardzo ważne, aby dorośli pamiętali, że choroba ta może wystąpić już u bardzo małego dziecka. Badania pokazują, że w przedszkolach od 2 do 4 proc. dzieci choruje na depresję. W wieku podstawówkowym ta grupa zwiększa się do około 8 proc. i osiąga 20 proc. w szkole średniej.
Wskazują na to m.in. o znaczne wahania nastroju, zmiany w zainteresowaniach dziecka, zaburzenia snu, permanentne zmęczenie, zaburzenia uwagi, koncentracji, pamięci, co skutkuje słabszymi wynikami w nauce, czasem nadaktywność. Innymi objawami depresji mogą być długotrwałe przesiadywanie w internecie, nadużywanie substancji psychoaktywnych czy zaburzenia apetytu. U tych młodszych dzieci często pojawia się somatyzowanie dolegliwości, a więc będziemy mieć do czynienia np. z bólami głowy czy brzucha. Wiele z tych elementów jest mylonych z tak zwanym “buntem młodzieńczym”, ale jeżeli kilka takich objawów utrzymuje się jednocześnie przez dłużej niż 2 tygodnie, a dziecku nie poprawia nastroju to, co zwykle sprawiało mu radość, mamy prawo przypuszczać, że zaczyna ono chorować na depresję.
Najczęściej. Zaczyna dochodzić do samookaleczeń. Dzieci decydują się na to, bo nie umieją inaczej rozładować napięcia. Mogą się również pojawić myśli rezygnacyjne lub samobójcze, a w konsekwencji próby samobójcze i samobójstwa dokonane - dlatego mówimy, że depresja to choroba śmiertelna. W Polsce z jej powodu samobójstwa popełniają dzieci od 6. roku życia. Jeżeli więc mamy jakiekolwiek podejrzenia, że nasze dziecko jest chore, niezwłocznie powinniśmy udać się z nim do specjalisty - psychologa, który zdecyduje, czy potrzebna jest konsultacja psychiatryczna.
Dzieci często przyznają, że mówią rodzicom o swoich problemach, ale oni nie reagują. W końcu więc dzieci przestają poruszać ten temat.
W Polsce nadal mamy bardzo niski poziom wiedzy na temat depresji. Jesteśmy w stanie przyjąć do wiadomości, że mogą na nią cierpieć dorośli, ale bardzo trudno nam zrozumieć, że może ona dotyczyć nawet małego dziecka. A skoro tak, to trudno nam zobaczyć u niego jej objawy i trudno ich nie bagatelizować. Kiedy rodzic zaczyna sobie uświadamiać, że coś się dzieje, często pierwsza reakcja to odrzucenie, zaprzeczenie. Zaczyna komentować problemy dziecka, żartować z nich. To często reakcja obronna. Potem w pierwszej kolejności szuka znanych sobie rozwiązań. Myśli np. “jak zapiszę dziecko na basen, porusza się i poczuje się lepiej” lub “kupię lepsze ubrania, to będzie się lepiej czuło w szkole i może to przejdzie”. Dużo trudniej pomyśleć - “moje dziecko jest chore”. A depresja to choroba psychiczna.
Rodzice często odczuwają również lęk przed stygmatyzacją i odrzuceniem, zarówno swojego dziecka, jak i siebie. Cały czas istnieje bowiem przekonanie, że do psychologa czy psychiatry chodzą tylko osoby mocno zaburzone. Funkcjonuje myślenie, że to rodzaj hańby, wstydu. Pojawiają się obawy, że jak ktoś się dowie, to pomyśli, że osoba korzystająca z takiej pomocy jest gorsza, niebezpieczna, że spotka ją wykluczenie. A tego żaden rodzic nie chce dla swojego dziecka.
Depresji nie widać gołym okiem, a dziecko jest mniej doświadczone niż dorosły - zanim sobie uświadomi, że ma jakiś problem, mija często dłuższy czas. Dlatego odpowiedzialność za zdrowie psychiczne dzieci spoczywa na dorosłych. Obowiązkiem każdego z nich, nie tylko rodzica, jest obserwować i reagować.